Jacek Magiera: W Warszawie stałem się tym, kim dziś jestem

Getty Images / Mateusz Birecki/NurPhoto / Na zdjęciu: Jacek Magiera
Getty Images / Mateusz Birecki/NurPhoto / Na zdjęciu: Jacek Magiera

- W Legii spędziłem wspaniałe 23 lata jako zawodnik i trener. W Warszawie stałem się tym, kim dziś jestem. Ale w rywalizacji sportowej nie ma mowy o sentymentach - mówi nam przed hitem PKO Ekstraklasy Legia - Śląsk Jacek Magiera, trener wrocławian.

Jacek Magiera trafił do Legii w wieku 20 lat i był z nią związany przez dwie dekady. Rozegrał dla Wojskowych 232 mecze (1997-2005), stawiał przy Łazienkowskiej 3 pierwsze kroki jako trener i wreszcie samodzielnie poprowadził warszawian w 50 meczach. Sięgnął z Legią po mistrzostwo zarówno jako piłkarz (2002, 2006) i jako szkoleniowiec (2017), prowadził ją w Lidze Mistrzów i Lidze Europy.

Od siedmiu lat pracuje na własny rachunek już poza Warszawa. Był selekcjonerem reprezentacji Polski U-19, a teraz prowadzi Śląsk, z którym walczy o mistrzrostwo Polski.

Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty: W poprzedniej kolejce Śląsk przegrał z Górnikiem 0:2. Po tym spotkaniu chwalił pan swoją drużynę za intensywność gry, za stwarzanie okazji, ale podkreślał pan, że wtedy po prostu zabrakło skuteczności. Ten brak nazywa się Erik Exposito, który nie mógł zagrać w Zabrzu? On przecież nieraz ratował wam skórę, choćby w meczu z Wartą Poznań, tydzień wcześniej, gdy strzelił gola na 2:1 w doliczonym czasie gry.

Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław: Nie ma co ukrywać, że z Erikiem w składzie drużyna czuje się dużo lepiej. To nasz kapitan i najlepszy strzelec całej Ekstraklasy, więc jego brak był odczuwalny. Pewnie z nim w składzie mecz w Zabrzu wyglądałby inaczej, bo zagralibyśmy tam na dwóch napastników: Exposito i Patryk Klimala. Ale już nie chcę gdybać. Uważam, że nawet bez Erika tamto spotkanie było do wygrania. Stworzyliśmy sobie mnóstwo okazji, oddaliśmy 22 strzały na bramkę, z których powinniśmy zdobuć jakiegoś gola czy nawet gole. Tymczasem nadzialiśmy się boleśnie na kontrataki Górnika i wróciliśmy do Wrocławia bez punktów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Prawdziwie mistrzowska feta. Nigdy tego nie zapomną

Mówi pan publicznie, że nadal walczycie o mistrzostwo, że zdobycie tytułu wciąż jest w zasięgu Śląska. Pan nadal wierzy w wygranie ligi czy może ten pański optymizm jest trochę "dyżurny". Po świetnej jesieni wiosną coś się w Śląsku zacięło. Seryjnie tracicie punkty. Ma pan zdiagnozowaną przyczynę, dlaczego tak się dzieje?

Jesienią zrobiliśmy znakomity wynik. Teraz nie jesteśmy w stanie tak regularnie wygrywać. Wtedy byliśmy skuteczni do bólu, co było do wykorzystania, to wykorzystaliśmy. Dzisiaj lepiej gramy w piłkę, ale gorzej punktujemy. Natomiast chcę podkreślić, że jestem optymistą. Bo gdyby mi ktoś, równy rok temu - gdy do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie - powiedział, że teraz, na sześć kolejek przed końcem ligi, będziemy w walce o mistrzostwo, tobym mu nie uwierzył. Dlatego mamy wręcz obowiązek zrobić wszystko, żeby sięgnąć po tytuł. Bo taka okazja nie zdarza się co sezon. Jakkolwiek się on nie skończy, to będę dumny z drużyny Śląska za postęp, jaki przez rok zrobiła.

Ale czemu wiosną się zacięliście? To kwestia mentalna? Trudniej wytrzymać presję, gdy nagle oczekiwania wobec was tak bardzo się zwiększyły.

W tej chwili trudno mi dać klarowną odpowiedź, czy to jest kwestia mentalna, problem presji, czy został popełniony jakiś błąd w przygotowaniach. W sporcie często nie ma zero-jedynkowych odpowiedzi, te kwestie są bardziej złożone. Przyjdzie czas po sezonie na głębszą analizę. Dla mnie najważniejsze, że nadal jesteśmy w grze o tytuł.

Ale głównie dlatego, że w tym sezonie walka o mistrzostwo to - jak to określają kibice, a panu może się to nie spodobać - wyścig żółwi. Tak, jakby nikt nie chciał wygrać.

Mnie takie opinie nie irytują. Przyzwyczaiłem się, że dzisiaj ludzie różne rzeczy mówią i piszą. Mają prawo do swojej oceny. A ja do swojej, która jest taka, że ten sezon świetnie pokazuje, jak nasza liga jest wyrównana i że tu nikt nie oddaje punktów za darmo. Kto przypuszczał, że nagle Jagiellonia straci punkty u siebie z Cracovią, tak jak to się zdarzyło w poprzedniej kolejce? Kto przypuszczał, że Lech przegra z Puszczą Niepołomice? Potykamy się również my, ale te potknięcia w lidze mają wszyscy. Losy tytułu rozstrzygną się w najbliższych kolejkach. Kiedyś, gdy funkcjonował jeszcze system ESA37 i grało się rundę finałową, Michał Probierz nazwał ją "Pucharem Maja". No więc ja bym bardzo chciał w tym roku wygrać ze Śląskiem ten "Puchar Maja".

W takim razie Exposito w formie bardzo się panu przyda. Rok temu, gdy wrócił pan do Śląska, załamał pan ręce nad tym, jak Erik był zapuszczony fizycznie. Pamiętam pana słowa, że napastnik dostał rozpiskę treningów i limit wagi, z jakim ma się stawić w klubie. Mówił pan: "Nie interesuje mnie to, gdzie on zrobi te treningi. Może to zrobić nad morzem, może w górach, może gdziekolwiek. Dzisiaj nie chcę go widzieć w szatni. Zawodowcy mają o siebie dbać". Zmotywował go pan tak mocno, że dziś jest najskuteczniejszy w lidze. To jest taka relacja z piłkarzem, nad którą trzeba cały czas pracować?

Mam dobre relacje z Erikiem. Myślę, że on docenia pracę, którą wykonujemy, bo dzięki temu jest jednym z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy. Dużo od niego wymagam, ale też daję mu dużo swobody. I już wiem o nim, że jako południowiec gra w piłkę zdecydowanie lepiej wtedy, kiedy u nas jest ciepło i świeci słońce. Statystyki potwierdzają, że zimą gole zdobywa mu się trudniej.

W niedzielę przyjedzie pan na Łazienkowską, gdzie właśnie Gonzalo Feio zastąpił Kostę Runjaicia. Jak pan odbiera zmianę trenera Legii? I jak ważny to będzie dla pana mecz?

Jesienią wygraliśmy z Legią 4:0 i wiem tyle, że zespół z Warszawy będzie się chciał nam zrewanżować. Będziemy oczywiście analizowali rywala, ale wolę patrzeć na swój ogródek. Na to, jak ma funkcjonować na boisku mój zespół. Podróż na Łazienkowską jest oczywiście podróżną sentymentalną, bo w Legii spędziłem wspaniałe 23 lata jako zawodnik i trener. Osiągnąłem w tym klubie wiele sukcesów, w Warszawie stałem się tym, kim dziś jestem. Zawsze mi bardzo miło, gdy kibice na Łazienkowskiej skandują moje nazwisko. Ale w rywalizacji sportowej nie ma mowy o sentymentach, zrobię wszystko żeby w niedzielę wygrał Śląsk, to oczywiste.

Jak pan odbiera obowiązującą w Polsce modę na zatrudnianie młodych trenerów? Jest młody szkoleniowiec w Jagiellonii, Widzewie, Warcie, Legii, Rakowie... Czy pan, mimo siwych włosów, też zalicza się do pokolenia młodych trenerów?

Sam czuję się młodym szkoleniowcem. Ale muszę przyznać panu rację, że jest moda na młodych trenerów. Nie mnie to komentować, choć ja bym na pewno nie skreślał tych ze starszego pokolenia. Też mają swoje atuty. Natomiast jeśli byłbym prezesem klubu, to patrzyłbym nie na PESEL szkoleniowca, tylko na to czy jest kompetentny, bo to jest w tej pracy najważniejsze.

Rozmawiał Dariusz Tuzimek

***

Hit 29. kolejki PKO Ekstraklasy Legia - Śląsk w niedzielę o godz. 17:30. Transmisja w Canal+ Sport oraz TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Komentarze (0)