Gwiazdor Wisły Kraków: czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem. Coś wspaniałego

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Angel Rodado
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Angel Rodado

Przed Wisłą decydujące chwile sezonu, czyli finał Pucharu Polski i walka o Ekstraklasę. – Jeszcze nigdy nie grałem dla tak licznej publiczności. Nie mogę się doczekać – mówi WP SportoweFakty Angel Rodado, który właśnie przeszedł do historii klubu.

20 sierpnia 2022 roku Angel Rodado podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. 23 kwietnia 2024 roku strzelił bramkę z Resovią i został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii "Białej Gwiazdy" z 29 trafieniami na koncie. Hiszpan wyprzedził Bułgara Cwetana Genkowa (28 goli).

Natomiast najskuteczniejszym obcokrajowcem w Ekstraklasie, jeśli chodzi o Wisłę, jest Carlitos (24 bramki i korona króla strzelców).

A wracając do Rodado. W tym sezonie były napastnik Ibizy jest zdecydowanym liderem zespołu, a pod względem bramek to jego najlepszy rok w karierze. Pokazuje też charakter, bo ostatnio gra z kontuzją barku.

Teraz przed Wisłą wielkie emocje, zarówno w lidze, jak i w Pucharze Polski. Jak Rodado komentuje swój rekord? Czy zamiast do Wisły mógł trafić do… Szwecji?

Kto będzie go wspierał z trybun Stadionu Narodowego? O tym najlepszy strzelec Wisły opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Strzelając gola Resovii przeszedłeś do historii Wisły. Domyślam się, że podpisując kontrakt nie przeszło ci nawet przez myśl, że coś takiego się może wydarzyć?


Angel Rodado, napastnik Wisły Kraków:

Oczywiście, nawet o tym nie pomyślałem. Zresztą, wcześniej nie znałem żadnych statystyk, nie wiedziałem, ile inni obcokrajowcy tu nastrzelali, nie byłem tego świadomy. Dopiero od pewnego czasu zaczęły do mnie docierać sygnały, że coś jest na rzeczy. Czy to na Twitterze, czy innych social mediach kibice o tym dyskutowali i życzyli mi powodzenia. Gdy więc strzeliłem tego gola, już wiedziałem, co to oznacza. Dla mnie to coś bardzo dużego. Wiemy przecież, jak wielkim klubem jest Wisła, jacy piłkarze tu grali, co Wisła osiągnęła.

A tak z ciekawości: kiedy musiałeś podjąć decyzję czy Wisła, czy inny klub? Ile miałeś ofert na stole?

To nie było tak, że wszystko odbywało się w tym samym czasie. Natomiast Wisła była w grze od samego początku. Był też klub ze Szwecji, ale nie dogadał się z Ibizą. Było kilka drużyn z drugiej ligi hiszpańskiej, jednak chciały, żebym przyszedł za darmo, a ja miałem przecież ważny kontrakt.

Wracając do tej historycznej bramki: mogła dać ważne zwycięstwo. Jak to możliwe, że wypuściliście je z rąk i skończyło sie remisem 1:1?

No właśnie, takie coś nie powinno się było nam przydarzyć. Już się wydawało, że ta moja bramka da nam ważne punkty i wtedy lepiej by to smakowało. A tu zaraz potem taki cios i tylko remis. Szkoda.

Czy wśród tych 29 bramek masz jakąś ulubioną?

Pierwsza to ta strzelona na wyjeździe z Chrobrym Głogów. Wiadomo, pierwsza zawsze smakuje wyjątkowo. Druga przeciw Puszczy Niepołomice, u siebie. Kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach, niesamowita atmosfera. Tej bramki nigdy nie zapomnę. A trzecia to w meczu Pucharu Polski z Widzewem: to gol, który dał nam  dogrywkę. Natomiast… strzeliłem w tym sezonie kilka goli, które dały nam trzy punkty, czasem w ostatnich momentach meczu. Takie trafienia też smakują wyjątkowo.

W poprzednim sezonie ligowym strzeliłeś 8 goli, teraz masz już 16. Skoro podwoiłeś dorobek, to można chyba mówić o wielkim progresie?

W lidze mam 15 trafień, bo nie zaliczono mi tego ze Stalą Rzeszów. Do tego trzy bramki w Pucharze Polski. 18 bramek na pewno wygląda bardzo solidnie i z tego wyniku mogę być zadowolony.

ZOBACZ WIDEO: To będzie robił Neymar po zakończeniu kariery? Ależ forma

Jesteś też w czołówce strzelców 1. Ligi. Myślisz o koronie króla strzelców, czy najważniejszy jest awans? Choć tak naprawdę jedno może współgrać z drugim.

No właśnie. Mam nadzieję, że kilka goli jeszcze dołożę i że przełożą się na punkty. A co do korony, oczywiście, że chcę o nią powalczyć. Jeśli ktoś jest w czołówce strzelców i powiedziałby, że nie walczy o koronę, to moim zdaniem byłoby to kłamstwo. Byłoby to głupie.

Teraz grasz i strzelasz, ale jeszcze niedawno blady strach padł na kibiców Wisły, bo na treningu uszkodziłeś bark. Zanosiło się na operację.

Pierwsze dni były dla mnie bardzo nerwowe, bo faktycznie pojawiły się obawy, że bez operacji się nie obędzie, a wiadomo, co by to oznaczało. Byłem między innymi na konsultacji w Poznaniu. Natomiast dość szybko zauważyłem, że rehabilitacja idzie lepiej, niż się można było spodziewać. I postanowiliśmy zaryzykować. Ja i klub. Wtedy kontuzji doznał też Goku, były również zawieszenia za kartki.

Drużyna potrzebowała wsparcia i zdecydowałem, że spróbuję uniknąć zabiegu. Na początku, gdy wracałem do gry, strach był duży. Ale z każdym kolejnym meczem się zmniejszał. Teraz czasem coś zaboli, ale generalnie czuję się dość pewnie. Owszem, kość nie jest jeszcze w doskonałym stanie, ale dzięki rehabilitacji wygląda to wszystko stabilnie. Gdybym miał porównać obecny mój stan zdrowia z momentem, gdy wracałem po kontuzji, to progres jest bardzo duży. Nie czuję strachu czy obaw przed pojedynkiem z przeciwnikiem.

Dzięki szybkiej rehabilitacji będziesz miał okazję zagrać w wyjątkowym meczu, na Stadionie Narodowym w Warszawie, gdzie na trybunach zasiądzie około 50 tysięcy ludzi (2 maja, o 16:00). Grałeś kiedyś dla tylu widzów?

Nie, nigdy. To coś wspaniałego. Przecież nikt na nas nie liczył. Kto przed rozpoczęciem walki o Puchar Polski przewidziałby, że w finale zagra pierwszoligowiec? Tylko żeby była jasność: mnie sam udział w finale nie zadowala. Po to awansujesz do finału, żeby go wygrać. To byłoby coś pięknego. To byłby piąty Puchar Polski dla Wisły. Zdobycie go to mój cel, moje pragnienie.

Ktoś będzie cię dopingował z trybun? W końcu to specjalna okazja.

Tak. Rodzina i znajomi. W sumie dziesięć osób. Na szczęście dla wszystkich udało mi się zdobyć wejściówki.

Puchar jest istotny, ale najważniejszy jest powrót do Ekstraklasy. Tymczasem drużyna gra w kratkę i nie wiadomo, czego się po niej spodziewać. Dlaczego tak to wygląda? 

Wiemy, że trzeba się poprawić. Według mnie nasza największa bolączka to właśnie brak stabilizacji. Potrzebujemy kilku wygranych z rzędu, żeby to w końcu zaskoczyło.

Wierzysz w awans czy masz duże obawy?

Najważniejsze to zakwalifikować się do baraży. Przecież my wiemy, jaka jest stawka, o co gramy.

A jak to jest z zaległościami płacowymi? Sam prezes Królewski przyznaje, że takie się zdarzają. Rozmawiacie o tym w szatni? Jak to na was wpływa?

Problemy finansowe nigdy nie pomagają, to oczywiste. Ale… nie sądzę, aby miało to wpływ na nasze treningi, czy mecze. Gdyby miało, to tak naprawdę szkodzilibyśmy sami sobie, bo oddalalibyśmy się od naszego celu, czyli awansu. Ja wychodzę na boisko, żeby wygrać mecz. I nie myślę wtedy o pieniądzach, czy są poślizgi, czy nie ma. Dla mnie wtedy liczą się tylko trzy punkty.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty