Atak reprezentacji Polski od ponad dekady jest oparty na Robercie Lewandowskim i nie inaczej będzie w trakcie mistrzostw Europy. Otwarta pozostaje kwestia wyboru partnera dla kapitana Biało-Czerwonych.
Można mówić o kłopocie bogactwa w ataku, ale z drugiej strony, w ostatnich tygodniach w pierwszej linii panuje wyjątkowa posucha. Krzysztof Piątek, który jeszcze na początku roku był prawdziwą maszyną, ostatnio trafił do siatki po raz pierwszy od dwóch miesięcy.
Tyle samo na gola czeka Karol Świderski, ale on nie przełamał jeszcze impasu. Regularniejszy jest Adam Buksa. 27-latek od dubletu w meczu z Istanbulsporem (2:2) 17 lutego wpisuje się na listę strzelców średnio... co miesiąc.
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"
Marne to pocieszenie. Trzeba więc spojrzeć prawdzie w oczy. Wytypowanie partnera "Lewego" w składzie na Euro 2024 aktualnie jest zadaniem bardzo trudnym. Przez to ostatnio pojawił się nawet temat powrotu Arkadiusza Milika, którego Michał Probierz pominął w marcowych powołaniach. Porównano jego sytuację z Karolem Świderskim.
- Chodzi o to, że Karol zawsze dawał dużo reprezentacji, natomiast o Miliku w ostatnich latach nie można tego powiedzieć. Świderski daje jej bardzo dużo. Nie przypominam sobie meczu biało-czerwonych, w którym grał słabo albo zawiódł. O Miliku nie możemy tego powiedzieć. Poza tym ewidentnie widać, że trener Michał Probierz nie przepada za napastnikiem Juventusu - powiedział Marek Koźmiński w rozmowie z TVP Sport.
Arkadiusz Milik zawodził ostatnio w reprezentacji Polski. Probierz nie powołał go na dwa ostatnie zgrupowania. Jego sytuacja klubowa również jest daleka od ideału. Łącznie w tym sezonie rozegrał 31 spotkań. Zdobył w nich 7 bramek, a przy jednej asystował. Warto także odnotować fakt, iż w pierwszym składzie "Starej Damy" wystąpił tylko ośmiokrotnie. W tym roku potrafił strzelać rywalom z wyższej półki - Lazio czy Atalancie.
Czy powrót Milika jest więc rzeczywiście realny? Wydaje się, że mógłby wskoczyć do szerokiego składu jedynie w miejsce wcześniej wspomnianego Karola Świderskiego, który w Hellasie Werona - zespole walczącym o utrzymanie w Serie A - ma problem z odnalezieniem formy, bo trafił do siatki tylko raz w 12 meczach.
Zapewne taka decyzja Probierza wzbudziłaby w Polsce kontrowersje. Jak patrzą na to Włosi? Zapytaliśmy dziennikarza z Werony, który na co dzień obserwuje Świderskiego i zna grającego od 8 lat w Serie A Milika.
- Świderski czy Milik? Stawiałbym na Milika. Może grać w roli drugiego snajpera, jest typem zawodnika silnego i ma doświadczenie w kadrze. Oczywiście nie ujmuję siły Świderskiemu, ale trudno go tak naprawdę ocenić, ponieważ w ostatnim czasie nie gra zbyt dużo - mówi nam Tommaso Badia z portalu calciohellas.it.
- Milika naprawdę cenię. Moim zdaniem powinni mu dać więcej pola do popisu w Juventusie. Na ten moment Karol Świderski nie wnosi nic do gry, a Milik mógłby - dodaje nasz rozmówca.
Już w niedzielę obaj napastnicy mogą zrobić krok w kierunku Euro 2024. Hellas Świderskiego zagra z Fiorentiną (15:00), a Juventus Milika z Romą (20:45).
Mateusz Byczkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz też:
Co on zrobił? Zobacz, jak karnego wykonał Lewandowski
Pięć goli w meczu Jagiellonii. Kubeł lodu na głowę lidera PKO Ekstraklasy