FC Barcelona nie ma możliwości dogonienia koronowanego na mistrza kraju Realu Madryt. Zespołowi Xaviego pozostało bronić drugiego miejsca w tabeli przed Gironą oraz Atletico Madryt.
Przeciwnikiem Dumy Katalonii w czwartek była Almeria, która znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli z zaledwie 17 punktami wywalczonymi w 36 kolejkach. Stracone przez nią 72 gole to niechlubny rekord ligi. Tym samym zanosiło się na to, że Robert Lewandowski i spółka nie napotkają dużego oporu. Nie do końca jednak tak to wyglądało na boisku.
Pierwsze celne, choć delikatne uderzenie FC Barcelony było w 4. minucie. Drużyna Xaviego wymieniła podania na połowie przeciwnika i na koniec rozegrania sprawdziła czujność Luisa Maximiano w bramce Almerii. Z kolei w 10. minucie Robert Lewandowski opanował piłkę po podaniu prostopadłym i wpadł z nią w pole karne. Strzał kapitana reprezentacji Polski był niecelny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Kwestią czasu wydawało się, kiedy ataki FC Barcelony zakończą się strzeleniem gola. Była 14. minuta i piłkarze z Katalonii gratulowali sobie prowadzenia. Hector Fort bezkarnie wykonał dośrodkowanie, a po nim piłka przeleciała ponad głową Roberta Lewandowskiego. Za plecami najskuteczniejszego zawodnika Blaugrany znalazł się jeszcze Fermin Lopez, a upilnowanie dwóch gości okazało się zbyt trudne dla Almerii. Dlatego Fermin Lopez bezkarnie główkował z bliska do bramki Luisa Maximiliano.
W 22. minucie była pierwsza z trzech, wielkich szans na wyrównanie. Obrona z Barcelony stanęła, jakby spodziewała się podniesienia chorągiewki przez sędziego asystenta, a Leo Baptistao układał sobie piłkę na stopie w sytuacji sam na sam. Wreszcie oddał uderzenie, ale takie, że trener Almerii zaczął rozpaczać. Gospodarze zaczęli odgryzać się i dawali do zrozumienia, że po zaledwie jednym golu nie zamierzają pogodzić się z porażką.
Przed przerwą była jeszcze jedna szansa na doprowadzenie do remisu. Piłkarze marudera wymienili podania na jeden kontakt, a ostatnie z nich dało dużo przestrzeni w polu karnym Adrianowi Embarbie. Płaskie uderzenie tego piłkarza ominęło Marca-Andrego ter Stegena, po czym zatrzymało się na słupku. FC Barcelona zabrała do szatni szczęśliwy wynik 1:0.
Po przerwie ciąg dalszy bladego grania faworyta, szczególnie w obronie, a także katastrofalnych pudeł Almerii. Tym razem jej trener schował twarz w dłoniach po strzale Choco Lozano. Na zakończenie ataku Adriana Embarby oraz Leo Baptistao miał pokonać strzałem z bliska bramkarza, ale chybił.
Jak to często bywa, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Po męczarniach FC Barcelona zgasiła przeciwnika golem na 2:0. Na bohatera wieczoru wyrastał Fermin Lopez. W 67. minucie urwał się ponownie obrońcom Almerii i oddał strzał na 2:0. Skompletował dublet po podaniu Sergiego Roberto w środek pola karnego.
Bezpośrednio po golu zakończył się mierny występ Roberta Lewandowskiego, jego zmiennikiem był Joao Felix. Wspomniana sytuacja strzelecka z pierwszej części to jedyna "Lewego". Trochę poszarpał, ale nikogo w Almerii nie zachwycił.
UD Almeria - FC Barcelona 0:2 (0:1)
0:1 - Fermin Lopez 14'
0:2 - Fermin Lopez 67'
Składy:
Almeria: Luis Maximiliano - Marc Pubill (80' Alejandro Pozo), Cesar Montes, Chumi Brandariz, Bruno Langa - Jonathan Viera (68' Gonzalo Melero), Marcos Pena, Lucas Robertone - Leo Baptistao (59' Luka Romero), Anthony Lozano (59' Luis Suarez), Adrian Embarba (80' Alex Centelles)
Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Jules Kounde, Pau Cubarsi, Inigo Martinez, Hector Fort (73' Joao Cancelo) - Pedri (83' Oriol Romeu), Sergi Roberto (68' Andreas Christensen), Fermin Lopez - Lamine Yamal, Robert Lewandowski (69' Joao Felix), Ferran Torres (73' Vitor Roque)
Żółta kartka: Roque (Barcelona)
Sędzia: Javier Alberola Rojas
Tabela La Ligi:
Czytaj także: To im się udało. Barcelona oryginalnie nazwała Lewandowskiego
Czytaj także: Przekroczono granicę. Piłkarz FC Barcelony dostaje pogróżki