Probierz to ewenement. Selekcjoner krok od rekordu

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Michał Probierz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Michał Probierz

Michał Probierz jako selekcjoner reprezentacji Polski jeszcze nie przegrał. W piątkowym meczu towarzyskim z Ukrainą może przejść do historii polskiej piłki.

Być może jest to jedna z ostatnich okazji, by taki tekst powstał. Reprezentacja Polski ma przed sobą dwa bardzo wymagające mecze towarzyskie (z Ukrainą i Turcją), a w Euro 2024 zagra w grupie śmierci z Holandią, Austrią i Francją.

Na razie jednak fakty są takie, że od momentu, gdy Michał Probierz został selekcjonerem, to Polska nie przegrała ani jednego meczu. Ktoś powie, że rywale byli przeciętni - to się zgadza, natomiast trenerzy sami powtarzają na każdym kroku, że liczą się przede wszystkim wyniki.

Może się to komuś podobać lub nie, ale taka jest prawda. Na koniec Probierz będzie rozliczany z wyników.  A one prezentują się następująco: 2:0 z Wyspami Owczymi, 1:1 Mołdawią, 1:1 z Czechami w eliminacjach Euro 2024, 2:0 z Łotwą w meczu towarzyskim i 5:1 z Estonią i 0:0 (k. 4:5) z Walią (mecz wygrany po rzutach karnych liczony jest jako remis) w barażach o awans do Euro 2024.

Probierz jest dopiero drugim w historii selekcjonerem, który nie przegrał żadnego z pierwszych sześciu meczów w tej roli. Jako pierwszemu taka sztuka udała się Wojciechowi Łazarkowi (4-2-0). Wtedy jednak na sześciu licznik się zatrzymał, bo przyszła przegrana z Grecją (0:1) w eliminacjach Euro 1988. A miesiąc później zlali nas jeszcze Węgrzy (3:5).

Zatem remis lub zwycięstwo w piątkowym towarzyskim meczu z Ukrainą sprawi, że Probierz przejdzie do historii i będzie pierwszym selekcjonerem, który nie przegrał żadnego z siedmiu spotkań od debiutu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!

Poprzednicy nie mogą się z nim nawet porównywać. Fernando Santos nie miał nawet takiej szansy, bo na "dzień dobry" przegrał z Czechami, a następnie dopisał do tej listy Mołdawię i Albanię. Portugalczyk w sumie poprowadził reprezentację Polski sześciokrotnie.

Czesław Michniewicz? On zaczął obiecująco, bo od trzech spotkań bez przegranej (w tym wygrana ze Szwecją, która dała awans na mundial w Katarze). Później jednak przyszedł lodowaty prysznic w postaci 1:6 z Belgią w Lidze Narodów.

Podobnie wyglądało to w przypadku Paulo Sousy. Portugalczyk przegrał już w swoim trzecim meczu w roli selekcjonera (1:2 z Anglią). Zupełnie inaczej zaczynał za to Jerzy Brzęczek. On zanotował inną serię (sześć meczów bez zwycięstwa).

Adam Nawałka? Mimo iż całą kadencję oceniamy wyśmienicie, to jednak już w debiucie przytrafiła się wstydliwa przegrana ze Słowacją. Waldemar Fornalik zaczął podobnie, czyli od 0:1 z Estonią (pamiętny gol Konstantina Vassiljeva z rzutu wolnego). Franciszek Smuda? 0:1 z Rumunią już na początek przygody z reprezentacją.

Dalej - Leo Beenhakker zaczął od trzech meczów bez zwycięstwa (0:2 z Danią, 1:3 z Finlandią, 1:1 z Serbią). Dobrze wystartował za to Paweł Janas. Po czterech meczach bez przegranej (dwa zwycięstwa, dwa remisy) przytrafiła się jednak wpadka z Belgią w spotkaniu towarzyskim.

To mimo wszystko było coś nowego w porównaniu do początków Jerzego Engela w roli selekcjonera, bo on miał serię pięciu meczów bez wygranej i czterech bez strzelonego gola. Inna sprawa, że były to mecze towarzyskie i przełamanie nadeszło, gdy rozpoczęły się eliminacje mistrzostw świata.

Przed Engelem był Janusz Wójcik. Zaczął świetnie, wygrał trzy razy z rzędu, ale... później trzy mecze z rzędu przegrał (0:3, 0:4, 0:2).

Tak można wymieniać i wymieniać. Sztuka ta nie udała się też Kazimierzowi Górskiemu i Antoniemu Piechniczkowi, którzy poprowadzili Polskę to największych sukcesów.

Oczywiście nie bierzemy pod uwagę selekcjonerów, którzy pracowali krócej niż rzeczone sześć meczów, czyli np. Zbigniew Boniek.

Mecz Polska - Ukraina w piątek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty