Afera w reprezentacji Czech miała swój początek w poprzednim tygodniu. Tamtejszy sztab szkoleniowy postanowił dać wolne swoim piłkarzom po wygranym spotkaniu towarzyskim przeciwko Malcie (7:1). Część z nich wybrała się na słynny stok narciarski Planai.
Wśród nich był Michal Sadilek, który zaliczył upadek na górskim gokarcie . Czeski związek przekazał, że zawodnik doznał rany szarpanej w okolicy goleni, a ta wykluczyła go z nadchodzących mistrzostw Europy (więcej przeczytasz TUTAJ). Dziennik "Sport" przekazał nowe wieści w tej sprawie.
Okazuje się, iż federacja zataiła informację dotyczącą powagi urazu. Rozległa rana wymagała specjalistycznej pomocy medycznej. Piłkarzowi założono bowiem aż 65 szwów. "Kłamstwo, wymysły!" - napisał niemiecki tabloid "Bild".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zbliża się Euro, a Glik... Piłkarz pokazał zdjęcia
Całą sprawę skomentował już rzecznik czeskiej federacji, który przeprosił dziennikarzy oraz kibiców. - Związek ogłosił, że Sadilek upadł podczas jazdy na rowerze i doznał rany szarpanej w okolicy goleni. Kierownictwo reprezentacji narodowej początkowo działało w oparciu na tych informacjach, a następnie udostępniło je mediom - powiedział Petr Sedivy, cytowany przez "Bild".
- Błędem było to, że kadra nie przekazała pełnych informacji, za co przeprasza media, a co za tym idzie także samych kibiców. Do wypadku doszło w trakcie czasu wolnego zawodnika, który mógł wykorzystać według własnego uznania. Nie naruszył żadnych zasad zespołu ani innych wewnętrznych porozumień - dodał.
Zobaczymy, jak cała sytuacja wpłynie na dyspozycję reprezentacji Czech. Nasi południowi sąsiedzi na Euro 2024 zmierzą się z Portugalią, Gruzją oraz Turcją. W poniedziałek (10 czerwca) czeka ich próba generalna przed turniejem - starcie przeciwko Macedonii Północnej.
Zobacz też:
Juventus wydał komunikat ws. kontuzji Milika
Były reprezentant Polski skazany za oszustwo. Był wtedy asystentem selekcjonera kadry