Poniedziałek (17 czerwca) był dniem Euro 2024, w którym doszło do niemałych zaskoczeń. Świat huczał o wyczynie reprezentacji Słowacji, która pokonała faworyzowanych Belgów (1:0) (więcej przeczytasz TUTAJ). Znacznie gorzej spisali się nasi inni sąsiedzi - ze wschodu.
Mowa oczywiście o Ukraińcach. Zespół prowadzony przez Serhija Rebrowa przegrał z Rumunią aż 0:3. Wynik nie jest przypadkowy, ponieważ rywale byli po prostu lepsi w przekroju całego spotkania.
Postawę naszych sąsiadów ze wschodu ostro skomentował Andrij Tłumak. Obecny dyrektor wykonawczy w Karpatach Lwów, a niegdyś zawodnik tego klubu nawiązał do... rosyjskiej inwazji.
ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Robertem Lewandowskim? "Kadra musi to wyrzucić z głowy"
- Dużo naszych piłkarzy gra w zagranicznych ligach, nie są zagrożeni wojną. Często mówi się, że piłkarze mają dawać radość i dumę obywatelom Ukrainy i ukraińskim wojskowym w trakcie wojny. Tymczasem mecz wyglądał jakby wojna była w Rumunii, a nie u nas - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
- Była w tym meczu sytuacja, że Dowbyk starł się z rumuńskim obrońcą, zwykła przepychanka, i za chwilę zrobiło się 3 na 1. Nikt nie podbiegł, nikt nie pokazał charakteru. To jest dla mnie niezrozumiałe - dodał.
Reprezentacja Ukrainy kolejny mecz w grupie na Euro 2024 rozegra w piątek (21.06). Jej rywalem będzie Belgia. Andrij Tłumak ma spore obawy co do nadchodzącego starcia. - Z taką formą będzie im trudno - stwierdził.
Podopieczni Rebrowa zajmują na ten moment ostatnie miejsce w grupie E. Liderem jest Rumunia, która wyprzedza Słowację i Belgię.
Zobacz też:
Ten obrazek mówi wszystko. Niespodziewana decyzja ws. Roberta Lewandowskiego