Życiowa szansa Urbańskiego. Chce zerwać z przeklętą łatką

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ROBERT GHEMENT / Na zdjęciu: Kacper Urbański
PAP/EPA / ROBERT GHEMENT / Na zdjęciu: Kacper Urbański
zdjęcie autora artykułu

Kariery Rafała Wolskiego, Bartosza Kapustki czy Kacpra Kozłowskiego wyhamowały, zanim tak naprawdę nabrały rozpędu. Przypadek Kacpra Urbańskiego jest nieco inny. Młokos ma wszystko, by w przyszłości zaistnieć na europejskich boiskach.

Michał Probierz nie boi się podejmować decyzji obarczonych ryzykiem, co udowodnił, powołując 19-latka na Euro 2024. Wcześniej Kacper Urbański nie miał żadnego przetarcia w seniorskiej reprezentacji Polski, jednak dobrymi występami w Serie A zasłużył na prawdziwą szansę.

Dość nieoczekiwanie ofensywny pomocnik stał się pierwszym wyborem Thiago Motty, pod którego wodzą Bologna FC zajęła czwarte miejsce w tabeli i zapewniła sobie przepustkę do Ligi Mistrzów. Później Urbański wszedł bez kompleksów do kadry narodowej, gdzie ugruntowuje swoją pozycję. Gra na wielkim turnieju w Niemczech to dopiero początek obiecującej kariery.

Oni nie udźwignęli presji

Można mnożyć przykłady piłkarzy, którzy w XXI wieku znaleźli się w podobnej sytuacji. Jednym z nich był Rafał Wolski, powołany przez Franciszka Smudę na Euro 2012. Selekcjoner obdarzył zaufaniem nastolatka w meczach towarzyskich, lecz potem pomocnik nie rozegrał ani jednej minuty na polskich i ukraińskich boiskach.

Następnie przeprowadzka do Fiorentiny za 2,7 mln euro odbiła mu się czkawką. Właściwie nigdy nie zaistniał w pierwszej drużynie "Violi". Przed powrotem na krajowe podwórko był wypożyczany do Bari czy KV Mechelen. Notorycznie borykał się z kontuzjami i między innymi dlatego nie mógł rozwinąć skrzydeł. Wolski w listopadzie skończy już 32 lata. Obecnie broni barw przeciętnego Radomiaka Radom.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Są pod wrażeniem gry Austriaków. "Rzadko kiedy to się widzi"

Cztery lata później Adam Nawałka odważnie postawił na Bartosza Kapustkę, a ten podczas mistrzostw Europy w 2016 roku został doceniony przez legendarnego Gary'ego Linekera. Nie można zapominać, że zawodnik grający wówczas w Cracovii debiutował z orzełkiem na piersi jeszcze kilka miesięcy przed turniejem. Wielki transfer z jego udziałem był tylko kwestią czasu.

Leicester City tuż po zdobyciu mistrzostwa Anglii zapłaciły za utalentowanego piłkarza 5 mln. Kapustka został wsadzony na zbyt wysokiego konia. Dość powiedzieć, że nie zdołał zadebiutować w Premier League i grywał głównie w drużynach młodzieżowych. Nie wyróżniał się w trakcie epizodów w niemieckim Freiburgu czy belgijskim Leuven. Zagraniczna przygoda zakończyła się fiaskiem.

Przy okazji kolejnego turnieju tej rangi zrobiło się głośno o Kacprze Kozłowskim. Były gracz Pogoni Szczecin został najmłodszym piłkarzem w całej historii mistrzostw Europy. Co więcej, znajdował się wśród nominowanych do zdobycia prestiżowej nagrody "Golden Boy". To w zupełności wystarczyło, by kierownictwo Brighton and Hove Albion zapłaciło za niego rekordowe wtedy 11 mln.

Niezwłocznie udał się na wypożyczenie do Royale Union Saint-Gilloise i podobnie jak w przypadku Wolskiego, prześladowały go kontuzje. Kiedy po rozczarowującym sezonie wrócił do Brighton, doznał kolejnego urazu w letnim okresie przygotowawczym. Ostatnie dwa lata spędził w zespole Vitesse Arnhem. Wydaje się, że na ten moment Kozłowski nadal jest bardzo daleko od pierwszej drużyny "Mew".

Nie odleciał

Wiele wskazuje jednak to, że losy Urbańskiego potoczą się inaczej. Już na początku 2021 roku dobrze rokujący zawodnik przeniósł się do Włoch, chociaż nie mógł pochwalić się wieloma występami na poziomie PKO Ekstraklasy. Właśnie na Półwyspie Apenińskim został ukształtowany piłkarsko. Efekty można dostrzec gołym okiem.

We Włoszech Urbański mieszka razem z najbliższymi. Trzykrotny reprezentant Polski zdążył się tam zaaklimatyzować. Zresztą jego młodszy brat gra w zespole młodzieżowym Bologni i być może wkrótce zaprezentuje się szerszej publiczności.

W przeciwieństwie do Wolskiego, Kapustki i Kozłowskiego, ulubieniec trenera Probierza zaczął grać w czołowej europejskiej lidze jeszcze przed wyjazdem na wielki turniej. Jego kolega z kadry widzi przed nim świetlaną przyszłość.

- Wszedł pewnie do drużyny. Pierwsza akcja i za chwilę piętka, poczuł trochę luzu. Zagrał bardzo dobrze w pierwszych meczach i jest to zawodnik o dużym potencjale. Ma osobowość, ale nie w aroganckim tego słowa znaczeniu. Wręcz przeciwnie, jest świadomy, poukładany. Wie, że musi ciężko pracować i poukładać sobie w głowie, żeby robił rzeczy efektownie rzeczy tak, jak robi, ale też efektywnie - wskazał Bartosz Bereszyński na kanale youtube'owym "Foot Truck".

Jak wspomniał Bereszyński, Urbański przede wszystkim powinien popracować nad swoimi statystykami jako klasyczna "dziesiątka". W minionym sezonie Serie A zaliczył zaledwie jedną asystę w 22 rozegranych spotkaniach. Jeśli będzie systematycznie się rozwijał, może być przez wiele lat wiodącą postacią w szeregach Biało-Czerwonych.

- Zawsze byłem sfiksowany na punkcie piłki. Grałem od dzieciaka, marzyłem o grze w reprezentacji, o grze w Lidze Mistrzów, o podnoszeniu trofeów w górę. Oczywiście, wszystko jest dla ludzi, ale trzeba korzystać z tego z umiarem. Nie odleciałem i nie odlecę. Będę się starał być taki, jaki jestem. I w tym też pomaga mi moja rodzina - zapewnił sam Urbański (więcej TUTAJ).

Czytaj więcej: "Trzeba to przyjąć na klatę". Hajto nie miał litości dla reprezentacji Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty