Minęły 32 lata. Piłkarz przeżył jeden z największych dramatów Euro

Getty Images / Simon Bruty
Getty Images / Simon Bruty

Jego drużyna zmierzała po największy w historii Danii sukces piłkarski, a przed nim był transfer do włoskiego giganta. 22 czerwca 1992 roku kariera Henrika Andersena została brutalnie zniszczona przez kontuzję kolana.

Henrik Andersen miał 17 lat, kiedy rozstał się z futbolem klubowym w Danii i wykonał teoretycznie ryzykowny krok, jakim był transfer do RSC Anderlechtu. Decyzja okazała się trafiona, ponieważ obrońca dojrzał piłkarsko w Belgii i wraz ze swoim zespołem zdobył sześć trofeów, w tym Puchar UEFA. Po ośmiu latach w Anderlechcie zdecydował się na jeszcze jeden transfer - jak się okazało, już ostatni w karierze.

Duńczyk pozostawał na fali wznoszącej i w 1990 roku związał się kontraktem z niemieckim 1.FC Koeln. Właśnie do klubu z Kolonii trafiło powołanie na mistrzostwa Europy w 1992 roku od selekcjonera Richarda Mollera Nielsena. Drugi, duży turniej piłkarski w karierze Duńczyka zapowiadał się na kolejny przełom w karierze. I faktycznie, stał się nim, ale zupełnie innym niż oczekiwał Henrik Andersen. Na mistrzostwa obrońca poleciał w wieku 27 lat.

Euro 1992 było historycznym turniejem dla reprezentacji Danii. Dołączona do niego awaryjnie, w ostatnim momencie, drużyna osiągnęła największy sukces w historii, zdobywając mistrzostwo kontynentu. W podstawowym czasie wygrała w tylko dwóch z pięciu meczów, co wystarczyło do zdobycia złota. W finale Dania zwyciężyła 2:0 z Niemcami, a Henrik Andersen zobaczył ten mecz w telewizji. Jeden z bohaterów turnieju nie mógł świętować sukcesu z resztą zespołu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

To dlatego, że w półfinale z Holandią doznał okropnej kontuzji. Był 22 czerwca 1992 roku - Henrik Andersen nieszczęśliwie zderzył się kolanami z Marco van Bastenem. Przez nogę obrońcy przeszła iskra bólu, a kiedy zobaczył własne kolano, zaczął głośno krzyczeć. Nagrania i zdjęcia z dramatycznego starcia z gwiazdą Pomarańczowych, choć drastyczne, stały się jednym z najczęściej przypominanych po mistrzostwach Europy. Henrik Andersen uszkodził rzepkę.

- Myślałem, że moje kolano eksplodowało. Najpierw usłyszałem huk, a potem zobaczyłem dziurę w kolanie. Ból początkowo nie był tak duży z powodu adrenaliny, ale byłem przerażony widokiem - wspomina Duńczyk i dodaje. - W materiale filmowym można usłyszeć jak pęka rzepka. To naprawdę obrzydliwe.

Kontuzja zmieniła życie Henrika Andersena. I nie chodzi tylko o to, że wspólnie z innymi reprezentantami Danii nie mógł dokończyć drogi po mistrzostwo Europy. Turniej, który mógł wspominać jako najważniejszy w życiu, stał się traumatycznym wspomnieniem, a kariera Duńczyka gwałtownie wyhamowała. Choć Henrik Andersen porozumiał się w sprawie kontraktu z odnoszącą wówczas sukcesy Sampdorią, to nigdy nie przeniósł się do włoskiego giganta.

Obrońca pozostał do końca piłkarskiej przygody w 1.FC Koeln, ale lata po Euro 1992 były naznaczone bólem i cierpieniem. Kontuzja kolana wymagała operacji, a następnie trwającej blisko rok rehabilitacji. Co prawda Henrik Andersen wrócił na boisko po 11 miesiącach pełny nadziei na odbudowanie wysokiej formy, ale zaczął zmagać się z przewlekłymi problemami ze zdrowiem.

W 1993 roku Henrik Andersen doznał kolejnej, poważnej kontuzji kolana, w tym zerwania więzadeł. Kolejne miesiące spędził poza boiskiem, na stole do rehabilitacji, walcząc o ponowny powrót na sportu. Po nim przedwcześnie zakończył karierę w reprezentacji Danii - w sierpniu 1994 roku zagrał w narodowym zespole po raz 30. i ostatni. To, że liczył na więcej, pozostawało niedopowiedzeniem.

Kariera Duńczyka zakończyła się przedwcześnie w 1998 roku po jeszcze jednej, poważnej kontuzji. W wieku 33 lat musiał wybrać "życie po życie sportowca", w którym realizował się jako agent piłkarski.

Mógł tylko zastanawiać się, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby nie feralny 22 czerwca 1992 roku.

Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale

Źródło artykułu: WP SportoweFakty