W sobotę (29 czerwca) rozpoczęła się faza pucharowa na mistrzostwach Europy. Tego dnia do rywalizacji przystąpili gospodarze turnieju. Ich rywalem była reprezentacja Danii. Spotkanie zapowiadało się arcyciekawie.
I takie też było. W pewnym momencie mecz został jednak zakłócony przez burzę. Arbiter Michael Oliver nie ryzykował i ze względu na zbyt duże niebezpieczeństwo przerwał spotkanie i zaprosił piłkarzy do szatni. Po około 25 minutach starcie zostało wznowione.
W dalszym ciągu istniało jednak ryzyko, że fronty burzowe ponownie nadciągną nad stadion. Gdy piłkarze wyszli na murawę, by rozpocząć drugą połowę, Oliver wstrzymał się z decyzją o rozpoczęciu drugich 45 minut.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Mecz z Francją nie przekonał go. "Boje się"
Po reakcjach sędziego i zawodników (patrzyli w górę) mogło się wydawać, że ponownie jest obawa przed nadchodzącą burzą. Niemiecki magazyn sportowy "Kicker" ujawnił, że powodem opóźnienia drugiej połowy nie były warunki atmosferyczne.
Dziennikarze podali, iż chodziło o... 21-letniego mężczyznę wspinającego się na dach stadionu, co potwierdził Peter Bandermann, rzecznik lokalnej policji. Dlatego też nad obiektem widoczny był policyjny helikopter.
- Funkcjonariusze skontaktowali się z tą osobą, aby porozmawiać z nią i zapewnić bezpieczne zejście z dachu. Z tego powodu policyjny helikopter oświetlił dach stadionu - powiedział Bandermann.
Na ten moment nieustalony jest powód, dla którego mężczyzna wspiął się na dach stadionu. Jego tożsamość także jest nieznana. Po schwytaniu przez policję osoba ta została aresztowana, a spotkanie mogło być kontynuowane.
Zobacz także:
Przyłapali go na drzemce podczas Euro. Teraz tłumaczy
Znakomity mecz polskiego piłkarza. Aż żal, że Probierz go nie wziął na Euro