Nie da się ukryć, że Gruzini nie byli faworytem meczu z Hiszpanią. Świadczyła o tym nie tylko jakość piłkarzy obu drużyn, ale też ich wyniki w eliminacjach do turnieju. Na przestrzeni kilku miesięcy La Roja dwa razy pokonała Gruzję, w tym raz aż 7:1.
Ale oczywiście turnieje rządzą się swoimi prawami, a jeden mecz zawsze może przynieść totalnie zaskakujące scenariusze. Tak też było na początku niedzielnej rywalizacji pomiędzy tymi zespołami, bo wydarzyło się coś, czego totalnie się nie spodziewaliśmy.
W 18. minucie gracze z Kaukazu pierwszy raz pojawili się pod polem karnym rywala i od razu zdobyli bramkę, nawet nie oddając strzału. Kluczową rolę przy golu odegrał piłkarz Cracovii, Otar Kakabadze, który świetnie wrzucił piłkę w pole karne.
Kilka metrów przed bramką do wrzutki co prawda nie dopadł Chwicza Kwaracchelia, ale na tyle intensywnie naciskał Robina Le Normand, że ten po chwili trafił do własnej bramki. Statystyki tego spotkania, jakie wówczas obserwowaliśmy sprawiały, że ten gol wygląda jeszcze ciekawiej.
Do tej chwili Hiszpanie mieli aż 85 procent posiadania piłki i oddali aż osiem strzałów na bramkę Gruzji. Ale co z tego, skoro te uderzenia nie były przesadnie groźne, a gruzińska ekipa wykazała się sprytem i przy okazji miała trochę szczęścia.
Czytaj też:
Reprezentował inny kraj. Syn zachwyca
Jagiellonia testuje napastnika
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wiele pytań po meczu Niemców. Eksperci czują niesmak