Marcin Zając: Korona nas zaskoczyła

Pomocnik Ruchu Marcin Zając w meczu z Koroną pojawił się na boisku po przerwie i mimo, że zagrał najlepszy mecz od czasu wyleczenia kontuzji, to jednak nie potrafił wspólnie z kolegami zaskoczyć defensywy złocisto-krwistych

Michał Piegza
Michał Piegza

Wiele pretensji miano w Chorzowie do postawy Marcina Zająca w spotkaniu we Wronkach z Lechem. W pojedynku przeciwko byłemu zespołowi "Kicaj" zagrał dramatycznie słabo i po przerwie nie pojawił się na placu gry. W efekcie Zając w meczu z Koroną Kielce zajął miejsce na ławce rezerwowych i na boisko wszedł po przerwie. Piłkarz zaprezentował się dużo korzystniej niż w spotkaniu z Kolejorzem. Zawodnik miał nawet okazję do zdobycia gola, ale nie trafił w światło bramki z kilku metrów.

Po spotkaniu pomocnik Niebieskich nie lamentował z powodu straty punktów. - Korona zagrała zupełnie inaczej niż w meczach, które analizowaliśmy. Zawsze tak jest, że przy nowym szkoleniowcu, gdy drużyna chce się zaprezentować lepiej i tak właśnie było w przypadku zespołu z Kielc - stwierdził Zając. - Przyjechali do nas z zadaniem wywiezienia punktu i cel osiągnęli - dodał 34-letni zawodnik, który podobnie jak koledzy z zespołu wiedział, że przy Cichej zasiadł w sobotni wieczór selekcjoner reprezentacji Polski Franciszek Smuda. - Moi koledzy, o których mówi się, że są w kręgu zainteresowania trenera kadry zagrali w mojej opinii dobrze. Jednak specjalnie się nie mobilizowali z powodu obecności na spotkaniu Franciszka Smudy - dodał na koniec, ostatnio występujący na lewej stronie pomocy, zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×