Z dużym rozczarowaniem Ruch Chorzów zakończył potyczkę z Pogonią Siedlce. Po pierwszym kwadransie wydawało się, że Niebiescy pewnie zwyciężą. Prowadzenie gospodarze uzyskali na początku 2. połowy i zaczęli się bronić. Zapłacili za to stratą gola.
- Pierwsze 15 minut było jednym z kluczowych momentów. Powinniśmy wygrywać przynajmniej 3:0 i ułożyć ten mecz pod następne minuty. Mimo kilku dobrych sytuacji, dużego polotu w naszej grze, mimo bardzo mocnych 15 minut, zakończonych kilkoma akcjami. Jeśli takich sytuacji się nie wykorzystuje, to trudno, abyśmy cały mecz non stop, akcja za akcję, kontynuowali to i tworzyli kolejnych 5, 7, 10. Cała pierwsza połowa była na dobrym poziomie. To już była inna połowa niż w pierwszym domowym meczu ze Zniczem - powiedział po meczu trener Ruchu Janusz Niedźwiedź, cytowany przez klubowy portal.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę
W 2. części, po zdobytym golu Niebiescy rozczarowali. Asekuracja, brak chęci do ataku. W efekcie drużyna słono za to zapłaciła. - Bramka spowodowała, że wygrywaliśmy, ale spowodowała też wiele złego. Niepotrzebnie cofnęliśmy się, nie tak chcieliśmy grać. To był moment, by dobić przeciwnika, wyjść wyżej, nie stracić kontroli nad meczem. My ją straciliśmy, przestaliśmy pokazywać się, utrzymywać przy piłce, stwarzać zagrożenie, a gdy już dochodziliśmy do pola karnego, podejmowaliśmy bardzo złe decyzje - ocenił postawę drużyny Niedźwiedź.
- Dawaliśmy przeciwnikowi tlen, a on z każdą minutą miał coraz mniej do stracenia i doczekał się wyrównującej bramki. To było inne spotkanie niż wcześniejsze ze Zniczem, ale pokazało, że nie mamy jeszcze takiej stabilności, by reagować w tych sytuacjach lepiej, jeszcze więcej dać z siebie - podsumował opiekun Niebieskich.
Czytaj także:
Minimalizm zgubił Ruch Chorzów. Zgrzyt na koniec
Majewski atakuje Wieczystą Kraków. "Bez sentymentów"