Ostatnie lata w Chelsea to nieustanne pasmo rozczarowań. 6-krotny mistrz Anglii popadł w ligową przeciętność, kończąc ostatnie 2 sezony kolejno na 12. i 6. miejscu, z czego zeszłoroczna pozycja to przede wszystkim zasługa będącego w kosmicznej formie Cole'a Palmera, który znacząco wybijał się ponad bezbarwność reszty zespołu.
Jeżeli jednak ktoś myślał, że wraz z przyjściem Enzo Maresci Chelsea znów włączy się do walki o najwyższe cele, to będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Jak wyjawił Włoch, w klubie nikt nie oczekuje od niego miejsca w top4 Premier League, gwarantującego grę w Lidze Mistrzów.
- Mogę powiedzieć, że nikt z klubu nie prosił mnie o Ligę Mistrzów w tym roku. Nikt nie powiedział, że musimy znaleźć się w pierwszej czwórce. Powiedziano mi, że musimy rozwijać się krok po kroku - powiedział Maresca na konferencji prasowej poprzedzającej mecz 1. kolejki Premier League z Manchesterem City.
- Oczywiście, jeśli mnie zapytacie, moim marzeniem jest rywalizacja z drużynami, które w tej chwili dominują w angielskiej piłce. Najważniejsze jest jednak to, że właściciel, dyrektorzy sportowi, menedżer i zawodnicy mają ten sam pomysł i zmierzamy w tym samym kierunku - dodał.
Chelsea, mimo braku wyników sportowych, to w ostatnich 2 sezonach zdecydowanie najaktywniejszy klub na rynku transferowym. Tylko tego lata wydano już na nowych piłkarzy 190 mln euro. Rok temu było to natomiast astronomiczne 460 mln (na sprzedaży zarobiono w analogicznym czasie 105 i 280 mln).
Czytaj także:
- Hajto chce kary dla trenera Legii
- Minister sportu nie miał litości
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! To może być gol sezonu