Zwycięstwo w pełni zasłużone, po którym Legia dołączyła do drużyn z ligowej czołówki z dziesięcioma punktami i póki co jest liderem tabeli.
Niemniej, pierwsze pół godziny nie było idealne. To znaczy, Legia miała optyczną przewagę, natomiast niewiele z tego wynikało, a już na pewno niewiele dobrego.
Bardzo ważna okazała się sytuacja z 35. minuty, gdy po strzale Bartosza Kapustki piłka trafiła w rękę Rahila Mammadova. Początkowo nikt tego nie dostrzegł, ale sędzia Damian Sylwestrzak otrzymał sygnał od kolegów na wozie VAR, podszedł do monitora i podyktował rzut karny dla Legii. Pewnie wykonał go Blaz Kramer i gospodarzom było znacznie łatwiej. Szczególnie, że chwilę przed przerwą Kapustka dorzucił jeszcze gola.
Radomiak przez większość spotkania nie miał absolutnie nic do powiedzenia. W ataku drużyna prowadzona przez Bruno Baltazara praktycznie nie istniała. Zapamiętamy głównie iście kabaretowe wykonanie rzutu wolnego, po którym nikt nie został na asekuracji i Legia miał kontratak w proporcjach czterech na dwóch (inna sprawa, że nie udało się tego zakończyć golem). Zero jakiegokolwiek pomysłu na grę. Zawodnicy tej drużyny odstawili niezłą szopkę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
W drugiej połowie dość nieoczekiwanie złapali jednak kontakt. Radomiak wyprowadził fantastyczną akcję, Leandro podał do Capity, a ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem. Wydawało się, że goście zyskali nową energię i będą w stanie coś ugrać w stolicy, ale ich entuzjazm został bardzo szybko zgaszony.
Kilka minut później sędzia Sylwestrzak dopatrzył się faulu Damiana Jakubika w polu karnym. Uznał, że obrońca Radomiaka uderzył w twarz Claude'a Goncalvesa. Sytuacja z gatunku tych bardzo kontrowersyjnych, choć tu akurat VAR nawet nie zawołał arbitra do monitora. "Jedenastkę" wykorzystał rezerwowy tego dnia Marc Gual i Legia odzyskała równowagę.
Później goście zagrozili bramce Tobiasza tylko raz, gdy Capita ruszył do kontrataku. Zaimponował szybkością, natomiast jego strzał obronił golkiper Legii. Gospodarze pewnie mieli z tyłu głowy, że za chwilę czeka ich mecz z Dritą w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy i za bardzo nie forsowali tempa. Ale to nie przeszkodziło odnieść przekonującego zwycięstwa. Radomiak w końcówce popełniał sporo błędów i jeden z nich został wykorzystany przez młodego Wojciecha Urbańskiego.
To trzecia z rzędu przegrana Radomiaka.
Legia Warszawa - Radomiak Radom 4:1 (2:0)
1:0 Blaz Kramer (k.) 38'
2:0 Bartosz Kapustka 45+3'
2:1 Capita 61'
3:1 Marc Gual (k.) 70'
4:1 Wojciech Urbański 90'
Składy:
Legia: Kacper Tobiasz - Paweł Wszołek (80' Kacper Chodyna), Artur Jędrzejczyk (66' Steve Kapuadi), Rafał Augustyniak, Sergio Barcia, Ruben Vinagre - Bartosz Kapustka (63' Marc Gual), Claude Goncalves, Ryoya Morishita (80' Wojciech Urbański) - Blaz Kramer, Migouel Alfarela (63' Luquinhas).
Radomiak: Wiktor Koptas - Zie Ouattara, Raphael Rossi, Rahil Mammadov, Damian Jakubik - Leandro (78' Krystian Okoniewski), Luizao (35' Bruno Jordao), Roberto Alves, Rafał Wolski (46' Capita), Joao Peglow (67' Radosław Cielemęcki) - Leonardo Rocha.
Żółte kartki: Kramer, Urbański (Legia) oraz Leandro, Jakubik, Rossi, Roberto Alves (Radomiak).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).