Pięć goli i duża niespodzianka w Zabrzu. Przełamanie Lechii Gdańsk

PAP / Jarosław Praszkiewicz / Na zdjęciu: Lechia Gdańsk sprawiła nie lada niespodziankę w Zabrzu
PAP / Jarosław Praszkiewicz / Na zdjęciu: Lechia Gdańsk sprawiła nie lada niespodziankę w Zabrzu

Chyba nikt nie spodziewał się aż takich emocji na początek niedzielnych zmagań w PKO Ekstraklasie. Górnik Zabrze po emocjonującym widowisku nieoczekiwanie przegrał 2:3 z ostatnią w tabeli Lechią Gdańsk. Biało-zieloni wygrali pierwszy raz w sezonie.

Przed pierwszym gwizdkiem kibice Górnika mogli spodziewać się dość łatwego meczu i wysokiego zwycięstwa, wszak Lechia przed tą kolejką zamykała w tabelę, a poza tym - mówiąc delikatnie - defensywa nie była najmocniejszym punktem tego zespołu.

I zabrzanie nieźle weszli w to spotkanie, byli stroną przeważającą, nie mieli większych problemów z przedostaniem się w okolice pola karnego przeciwnika, a nawet w głąb "szesnastki". Zawodziła ich jednak decyzyjność i precyzja w najważniejszym momencie. Dobrze wyglądał Taofeek Ismaheel, który robił mnóstwo wiatru po lewej stronie, ale - no właśnie - brakowało konkretów.

Kolejne minuty mijały i nagle, trochę z niczego, z akcją wyszła Lechia. Conrado podał do Antona Carenki, a Ukrainiec po świetnym rajdzie strzelił bardzo precyzyjnie z szesnastu metrów i Michał Szromnik musiał wyciągać piłkę z siatki. A po chwili schylał się po raz drugi, po po dośrodkowaniu Rifeta Kapicia z rzutu rożnego głowę dołożył Elias Olsson i zrobiło się 0:2. Lechia czuła się coraz pewniej na boisku i wieloma fragmentami przypominała już ten zespół z pierwszej ligi, choć głównie w ofensywie, bo z tyłu w dalszym ciągu nie brakowało elementów humorystycznych.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

Trener Jan Urban - co oczywiste - nie był zadowolony z takiego obrotu spraw i już w przerwie zdecydował się na potrójną zmianę. Z boiska zszedł m.in. Lukas Podolski, a jednym ze zmienników był Paweł Olkowski, który już w 53. minucie strzelił gola kontaktowego dla Górnika. Trzeba przyznać, że po kapitalnej akcji. Podanie Erika Janzy było idealne i wystarczyło po prostu celnie kopnąć w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

I wtedy zrobił się prawdziwy mecz. Jazda bez trzymanki w jedną i drugą stronę. Swoje okazje miał Górnik (m.in. Ismaheel), ale też Lechia (sam na sam Camilo Meny albo strzał Bujara Pllany po rzucie rożnym, gdy świetnie na linii spisał się Szromnik). Oglądało się to wprost wybornie. Górnik się rozpędzał, pachniało golem wyrównującym, a tymczasem ukłuła Lechia. I to kolejny raz po stałym fragmencie gry i dośrodkowaniu Kapicia. Piłkę strącił Pllana, a bramkę dla gości zdobył Bohdan Wjunnyk. Podobnie jak w przypadku Carenki było to jego pierwsze trafienie po przyjściu do Gdańska.

W końcówce goście skupili się już wyłącznie na defensywie, nie za bardzo szukali swoich okazji do kontrataków. Górnik niby atakował, miał inicjatywę i wreszcie złapał kontakt, a pięknym strzałem zza pola karnego popisał się Filipe Nascimento. Ale to by było na tyle - mimo jeszcze paru szans Górnik nie był w stanie doprowadzić do wyrównania i ponad 20 tys. kibiców wychodziło ze stadionu raczej w niezbyt dobrych nastrojach.

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 2:3 (0:2)
0:1 Anton Carenko 24'
0:2 Elias Olsson 28'
1:2 Paweł Olkowski 53'
1:3 Bohdan Wjunnyk 68'
2:3 Filipe Nascimento 82'

Składy:

Górnik: Michał Szromnik - Manu Sanchez (46' Paweł Olkowski), Dominik Szala, Josema, Erik Janza - Norbert Wojtuszek (68' Kamil Lukoszek), Damian Rasak, Patrik Hellebrand (46' Filipe Nascimento), Lukas Podolski (46' Lukas Ambros), Taofeek Ismaheel - Luka Zahović (87' Aleksander Buksa).

Lechia: Szymon Weirauch - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Conrado (82' Miłosz Kałahur) - Camilo Mena, Iwan Żelizko, Anton Carenko (72' Loup-Diwan Gueho), Rifet Kapić (83' Tomasz Neugebauer), Tomasz Wójtowicz (62' Kacper Sezonienko) - Bohdan Wjunnyk.

Żółte kartki: Rasak, Ismaheel (Górnik) oraz Weirauch, Kałahur (Lechia).

Sędzia: Karol Arys (Szczecin).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty