Co zrobią z meczem Legii? Białoruski reżim w strachu

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: kibice Legii i Aleksandr Łukaszenka (w kółku)
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: kibice Legii i Aleksandr Łukaszenka (w kółku)

- Białorusini wykorzystają ten mecz do tego, by eksponować nasze barwy narodowe - zapowiada wprost przedstawiciel białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka. Listopadowy mecz Legii z Dinamem Mińsk może się więc okazać kłopotliwy dla reżimu Łukaszenki.

Po losowaniu grup Ligi Konferencji Europy na Białorusi zapanowała konsternacja, a w tamtejszej prasie już pojawiły się informacje, że reżim Aleksandra Łukaszenki może chcieć ingerować w przekaz telewizyjny z meczu rozgrywanego na stadionie w Warszawie. Wszystko z obawy o prowokacje ze strony bardzo mocnej w Polsce białoruskiej opozycji. W naszym kraju przebywa nawet 250 tysięcy Białorusinów, którzy uciekli z ojczyzny w obawie o aresztowanie.

- Mogę powiedzieć, że temat meczu Legia Warszawa - Dinamo Mińsk pojawił się już na naszych spotkaniach. Nie wiem jeszcze, czy podejmiemy oficjalne kroki, ale jestem przekonany, że Białorusini wykorzystają tę okazję, by zamanifestować przywiązanie do zwalczanej na Białorusi biało-czerwono-białej flagi i pokazać, że zależy nam na powrocie demokratycznych zasad w naszym kraju. Wiem, że polityka powinna trzymać się daleko od sportu, ale tym razem będzie o to trudno - mówi wprost szef nieoficjalnego gabinetu cieni białoruskiej opozycji na emigracji Paweł Łatuszka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

Choć do meczu obu drużyn zostało jeszcze wiele czasu, bo spotkanie w Warszawie zaplanowano na 7 listopada, to śmiało można podejrzewać, że do tego czasu nawet więcej niż o sportowym aspekcie tego spotkania będzie się mówiło właśnie w kontekście politycznym.

Serwis by.tribuna.com już teraz zauważa: "wydaje się, że białoruska propaganda będzie miała jeszcze jedno pytanie - czy ingerować w transmisję tego meczu?". Wszystko po to, by nie pokazywać białoruskim kibicom ewentualnych zakazanych symboli, które mogą pojawić się przy okazji spotkania w stolicy Polski.

- Jestem przekonany, że kibice Legii doskonale rozumieją naszą sytuację i okażą sporą wyrozumiałość, a być może nawet wsparcie dla naszej akcji - przypuszcza Łatuszka. - Wy doskonale rozumiecie, czym jest życie w demokratycznym kraju. My też tak chcemy. Niestety obecnie na Białorusi ludzie są wsadzani do więzień, a nawet w nich umierają za eksponowanie naszych tradycyjnych symboli narodowych - przyznaje.

Sam mecz będzie miał wyjątkową temperaturę, bo będzie to pierwszy raz od wybuchu wojny w Ukrainie, gdy polski klub zmierzy się z Białorusinami. Decyzją UEFA wszystkie białoruskie kluby mogą brać udział w eliminacjach europejskich pucharów, a jedyne zastrzeżenie jakie naniesiono, to zakaz gry z ukraińskimi drużynami.

Swoje zmagania w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy Legia rozpocznie 3 października od spotkania z Realem Betis. Kolejnymi rywalami warszawskiej drużyny będą Bačka Topola, Dinamo Mińsk, Omonia Nikozja, Lugano i Djurgarden.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
PZPN odwołał legendę. "Lekceważono nas"
Adamek mocno odpowiada krytykom. "Nie jestem bankrutem"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty