Kosecki ma chłodne wnioski po dwóch meczach Ligi Narodów. Nasza reprezentacja wygrała ze Szkocją (3:2) i przegrała z Chorwacją (0:1). - Niestety, nie potrafimy przytrzymać dłużej piłki i narzucić swojego stylu gry. Wkurza mnie, że ciągle ganiamy za rywalem. Odbieramy piłkę i zaraz ją tracimy. Nie rozumiem tego - komentuje nasz rozmówca.
- Trzeba coś poprawić. Mieliśmy momenty niezłej gry, ale to za mało. Inne drużyny potrafią nas zdominować, pokazać własny styl. A my raczej cały czas liczymy na kontrataki - analizuje.
Turcja? Lepiej zostać
- Oczywiście, kontry wychodzą nam całkiem OK - kontynuuje. - W Glasgow szybko wychodziliśmy z akcjami, w Osijeku była poprzeczka i jeszcze dwie dobre okazje Zalewskiego i Świderskiego. Plus jest taki, że potrafimy stwarzać sytuacje bramkowe, ale to jeszcze trochę za mało - twierdzi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!
Kosecki wyróżnia tylko jednego zawodnika kadry. - Nicola Zalewski ruszył naszą reprezentację, stał się jej najgroźniejszym zawodnikiem. Podoba mi się jego ciąg na bramkę - mówi były napastnik.
Nie wiadomo jednak, co czeka Zalewskiego w przyszłości. Piłkarz jest wypychany z klubu przez kibiców. Fani Romy krytykują go za kiepską formę, mimo że Zalewski nie gra najgorzej. Ale na pewno nie może pochwalić się dobrymi statystykami. Rozegrał dla Romy ponad sto meczów i strzelił tylko dwa gole. Jego akcje nie przekładają się na bramki.
Piłkarz rozpoczął sezon w pierwszym składzie drużyny, w dwóch kolejnych meczach wchodził z ławki. Coraz więcej mówi się jednak o odejściu Zalewskiego. Włoscy dziennikarze rozpisują się o możliwym transferze do Turcji. Ponoć naszego zawodnika chcą Galatasaray i Fenerbahce. W tym drugim zespole trenerem jest Jose Mourinho, u którego Zalewski debiutował w Romie i miał za kadencji Portugalczyka najlepszy okres w karierze.
- Ja bym go wolał w Galatasaray - uśmiecha się Kosecki, były zawodnik tego klubu. - Liga turecka to ciekawy kierunek, ale czy to dobry czas na takie zmiany? W Turcji są dwa-trzy moce kluby, a reszta prezentuje raczej przeciętny poziom. Na miejscu Zalewskiego nie wyjeżdżałbym z Włoch. Podoba mi się jego podejście i fakt, że chłopak został w Romie i walczy o swoje. Ma charakter - komentuje Kosecki.
Gdzie on jest?
Nasz rozmówca zastanawia się, gdzie podział się inny z kadrowiczów - Matty Cash. Wygląda na to, że między piłkarzem a selekcjonerem nie ma chemii, choć Michał Probierz nie chce tego przyznać. Na pewno ma jednak inną wizję gry, dlatego nie zabrał zawodnika na ostatnie mistrzostwa Europy do Niemiec. A chodzi przecież o gracza z Premier League regularnie występującego w Aston Villi. Drużyna Casha zagra do tego w tej edycji Ligi Mistrzów.
- Jest szybki, ruchliwy, dobrze gra od bramki do bramki, ma naturalny "gaz" i lubi atakować. Sprawdził się na poziomie poziomie Premier League. Nie wiem, dlaczego nie ma go w kadrze, jest jakieś drugie dno? - zastanawia się Kosecki. - Wiem, że reprezentacja to też grupa odpowiednio dobranych ludzi, musi być dobra atmosfera, ale Cash by nie przeszkadzał. Wszyscy się zastanawiamy, gdzie on się podział? - dziwi się Kosecki.
Mocny apel Koseckiego
Nasz rozmówca ma też apel do polskich piłkarzy. - Panowie, włączcie sobie jeszcze raz mecz z Chorwacją i zobaczcie, jak grał Luka Modrić - mówi Kosecki. - To dziadek. Ma 39 lat, a jeździ na tyłku, walczy, wraca pod swoją bramkę, jest wszędzie. Czy wam się głupio nie robi, że on może, a wy nie? - irytuje się były reprezentant kraju.
- Nasi zawodnicy powinni grać ostrzej, zostawiać na murawie serce. Uważam, że eksperci za bardzo głaszczą piłkarzy kadry. Dawno nie widziałem takiego spokoju wokół reprezentacji. My cały czas biegamy bez piłki. Niech nasi w końcu zaczną zapieprzać - kończy Roman Kosecki.
Po dwóch meczach Ligi Narodów nasza reprezentacja ma trzy punkty na koncie i jest trzecia. To miejsce daje grę w barażach. Utrzymanie w dywizji A gwarantują dwa pierwsze miejsca.
Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)
Dobrze go w Anglii nazwali