Po emocjach i sporej liczbie goli we wtorek można było spodziewać się, że i środa z Ligą Mistrzów przyniesie wiele emocji. Jeśli gdzieś takowe były, to na pewno nie w Paryżu. Spotkanie Paris Saint-Germain z Gironą było przeciętne, by nie użyć mocniejszych słów.
Był taki moment w końcówce pierwszej połowy, gdy Girona utrzymywała się przy piłce przez dobrych kilkadziesiąt sekund. Nic z tego nie wynikało, natomiast publiczność na Parc des Princes dawała wyraz swojemu niezadowoleni. Nie tylko z uwagi na fakt, że PSG przez chwilę było w defensywie. Również dlatego, że pod bramką przeciwnika działo się bardzo mało.
Jeśli jakieś strzały były, to w większości zablokowane. Nie powiemy, że stojący między słupkami Paulo Gazzaniga miał ręce pełne roboty. Pierwsza połowa? Bardzo słaba. Druga? Lepsza, natomiast poprzeczka była zawieszona tak nisko, że naprawdę niewiele było trzeba.
Na koniec jednak w Paryżu się cieszą. Z perspektywy całego spotkania PSG było zespołem lepszym, ale długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Do 90. minuty, kiedy to nie popisał się wspomniany Gazzaniga. Grał świetnie, ratował zespół w paru sytuacjach, aż tu nagle przepuścił piłkę między nogami po dośrodkowaniu Nuno Mendesa, dzięki czemu paryżanie zgarnęli komplet punktów.
ZOBACZ WIDEO: Odtworzył legendarnego gola z rzutu wolnego. Tylko spójrz na to uderzenie!
Gospodarze mieli wcześniej zdecydowanie lepsze sytuacje, ale nie byli w stanie ich wykorzystać. Podobno szczęście sprzyja lepszym i dziś dostaliśmy tego potwierdzenie.
Trudno kwestionować ich zwycięstwo. Mieli lepsze okazje, zwłaszcza Ousmane Dembele, natomiast tym razem maszyna losująca wylosowała gorszą wersję Francuza. Większość jego prób była blokowana, a gdy raz miał miejsce w polu karnym, to postanowił kopnąć w trybuny. Wcześniej też na małej przestrzeni wypracował sobie miejsce, posłał pocisk w kierunku bramki, lecz fenomenalnie spisał się Gazzaniga. Nie można też zapomnieć sytuacji z 54. minuty, gdy Dembele biegł na bramkę Girony od połowy boiska, ale na koniec nie podjął żadnej decyzji, dał się dogonić obrońcy i ten wybił mu piłkę spod nóg.
Ileż było za to akcji skrzydłami, po których najczęściej Achraf Hakimi zagrywał płasko w pole karne i brakowało kogoś do zamknięcia. Randal Kolo Muani oddał kilka strzałów (choćby ten minimalnie niecelny po rzucie rożnym), ale najbliżej był w 82. minucie, gdy uderzył tuż obok bramki po kapitalnym przyjęciu piłki.
Girona odpowiedziała w zasadzie jedną główką Cristhiana Stuaniego, gdy musiał rzucić się do piłki Matwiej Safonow (to Rosjanin, a nie Gianluigi Donnarumma stał w bramce PSG). Goście mieli momenty, jednak w końcówce zbyt mocno skupili się na obronie i zostali za to skarceni po błędzie własnego bramkarza.
Paris Saint-Germain - Girona FC 1:0 (0:0)
1:0 Nuno Mendes 90'
Składy:
PSG: Matwiej Safonow - Achraf Hakimi, Marquinhos, Willian Pacho, Nuno Mendes - Warren Zaire-Emery, Vitinha (63' Kang-in Lee), Fabian Ruiz (63' Joao Neves) - Ousmane Dembele (90+2' Lucas Beraldo), Marco Asensio (39' Randal Kolo Muani), Bradley Barcola (63' Desire Doue).
Girona: Paulo Gazzaniga - Arnau Martinez, David Lopez, Ladislav Krejci, Miguel Gutierrez - Ivan Martin (66' Jhon Solis), Oriol Romeu, Donny van de Beek (58' Arnaut Danjuma) - Wiktor Cyhankow (88' Alejandro Frances), Cristhian Stuani (58' Cristian Portu), Bryan Gil (66' Yaser Asprilla).
Żółte kartki: Marquinhos (PSG) oraz Krejci, Romeu, Gazzaniga (Girona).
Sędzia: Daniel Siebert (Niemcy).
*
Club Brugge - Borussia Dortmund 0:3 (0:0)
0:1 Jamie Gittens 76'
0:2 Jamie Gittens 86'
0:3 Serhou Guirassy (k.) 90+5'