Przed pojedynkiem Lecha z Piastem mało kto zakładał inny wynik niż pewne zwycięstwo Kolejorza. Tymczasem skazywani na pożarcie zawodnicy z Gliwic sprawili niemałą niespodziankę. Wywieźli z Wronek bardzo cenny punkt. - Mówiłem przed tym meczem, że limit błędów i pecha w naszym przypadku został już chyba wyczerpany. Potwierdziły się moje słowa - cieszy się bramkarz Piastunek, Maciej Nalepa. - Nie straciliśmy głupich bramek, a to w ostatnim czasie zdarzało się nam nagminnie. Pech się chyba skończył Wierzę, że teraz będzie już tylko lepiej - wtóruje mu napastnik, Sebastian Olszar.
Postawa Piasta we Wronkach może napawać optymizmem przed ostatnim w tym roku meczem ligowym z Ruchem Chorzów. - Zagraliśmy bardzo dobrze. Chciałbym pochwalić kolegów z obrony. Zremisowaliśmy, a przy odrobinie szczęścia, bo mieliśmy 3-4 dobre kontry, mogliśmy się nawet pokusić o zwycięstwo - zauważył Nalepa.
Debiutujący w ekstraklasie 31-letni golkiper przyznał, że ostatnio o występach Piasta nie można było powiedzieć za wiele dobrego. Sporo do życzenia pozostawiała przede wszystkim gra obronna gliwiczan. - Nasze ostatnie mecze nie były najlepsze. Brakowało nam szczęścia, traciliśmy głupie bramki. Można nawet powiedzieć, że kuriozalne.
W najbliższy piątek podopieczni Dariusza Fornalaka zmierzą się w Wodzisławiu Śląskim z Ruchem Chorzów. Cel mogą mieć tylko jeden: zwycięstwo. Nie wygrali bowiem meczu od 4 października. - Nie wiem, jakie jest zdanie innych, ale ja uważam, że niezależnie od tego z kim się gra, czy to z Lechem, czy z Ruchem, zawsze trzeba wychodzić na murawę i walczyć o trzy punkty. Później już wszystko weryfikuje boisko. Patrząc na tabelę naszej ekstraklasy, na naszą pozycję, myślę, że nie wolno nam kalkulować. Nie możemy sobie mówić: z tym gramy na remis, z tym możemy wygrać. Z każdym trzeba walczyć o trzy punkty, a wtedy wyniki na pewno przyjdą - zakończył Nalepa.