Urban mógł być pierwszym Polakiem w Barcelonie. "Przeszkodził mi absurd"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / PAP/Michał Meissner/GettyImages / Jan Urban mógł grać w Barcelonie
PAP / PAP/Michał Meissner/GettyImages / Jan Urban mógł grać w Barcelonie
zdjęcie autora artykułu

- Jestem za stary, żeby przejmować się takimi rzeczami. Cieszę się z jego sukcesu. Dobrze, że ten rekord wreszcie został pobity - mówi WP SportoweFakty Jan Urban. To jemu Robert Lewandowski odebrał miano najskuteczniejszego Polaka w LaLidze.

Robert Lewandowski w miniony weekend wyrównał rekord Jana Urbana, a w środę go pobił. Więcej TUTAJ. "Lewy" strzelił w hiszpańskiej ekstraklasie 49 goli, podczas gdy Urban 48. Przynajmniej według powszechnej opinii.

Według niektórych źródeł bowiem Lewandowski... jeszcze nie rozprawił się z rekordem Urbana. Np. organizacja statystyków RSSSF, z którą współpracuje renomowany polski portal 90minut.pl, podaje, że Urban w Primera Division strzelił 49 goli.

- Statystycy od lat nie są zgodni. Mnie też wydaje się, że strzeliłem 49 goli, ale teraz to i tak bez znaczenia. Najważniejsze, że Robert utrzymuje skuteczność i regularnie trafia do siatki - mówi WP SportoweFakty Urban.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie

- Cieszę się, że nareszcie ktoś pobił ten rekord. Wiedziałem, że nie będzie on wieczny. Szkoda, że to stało się tak późno. Minęło wiele lat. Wprawdzie nie sądziłem, że zrobi to akurat Robert Lewandowski, bo mogło się stać tak, że zakończy karierę w Bayernie Monachium - kontynuuje legenda Osasuny.

- Gdy jednak przeszedł do FC Barcelony, wiedziałem, że to tylko kwestia czasu. Przeszkodzić Robertowi mogły jedynie kontuzje. Ma doskonały instynkt strzelecki i znakomitych piłkarzy u boku, którzy mu asystują. Dodatkowo dobrze się prowadzi i wcale nie jest stary jak na piłkarza. Cieszę się, że z jego sukcesu - podkreśla Urban.

Lewandowski odebrał Urbanowi strzelecki rekord, ale ten nadal dzierży dwa inne: pod względem stażu w LaLidze (5,5 roku) i rozegranych w niej spotkań (177).

"Jestem za stary, żeby przejmować się takimi rzeczami"

Niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty syn Jana Urbana, Piotr zauważył żartobliwie, że pobicie rekordu przez Lewandowskiego może nawet zadziałać na jego korzyść, bo znowu zrobi się o nim głośno.

- Wolę być na drugim planie, z dala od blasku reflektorów. Poza tym ja byłem pomocnikiem, grającym jako napastnik w Hiszpanii. Wcześniej całą karierę występowałem na lewej pomocy. Później przesunęli mnie na inną pozycję. Musiałem zmierzyć się z nowym wyzwaniem. Nie było łatwo - zwraca uwagę Urban.

- Jestem za stary, żeby przejmować się utratą rekordu. Przyjąłem to spokojnie, z zadowoleniem, bo dobrze życzę wszystkim reprezentantom Polski. W naszym kraju to duże wydarzenie, ale nie w Hiszpanii. Być może na Półwyspie Iberyjskim nawet nikt się nie zorientował, że Lewandowski pobił jakiś rekord - mówi.

- Mam tylko nadzieję, że nasz napastnik otworzy bramę dla polskich piłkarzy, co kiedyś mi się udało i wkrótce zobaczymy więcej Polaków w LaLidze, bo kluby się do nich przekonają. Minęło wiele lat zanim się jakiegoś doczekaliśmy - kontynuuje trzykrotny mistrz Polski z Górnikiem Zabrze.

W transferze Szczęsnego wszyscy wygrywają

Na razie do Lewandowskiego dołączy Wojciech Szczęsny, któremu Barcelona zaangażuje w miejsce kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena. 34-latek w weekend ma przejść badania i w poniedziałek podpisać kontrakt do końca sezonu. Dla gry w Dumie Katalonii postanowił wznowić karierę, którą zakończył miesiąc temu.

- Kolejny Polak w wielkim hiszpańskim klubie - cieszę się. Szczęsny i Lewandowski mieli zawsze dobre relacje, na pewno w duecie będzie im przyjemniej. Nie dziwię się ani Wojciechowi, że zmienił decyzję, ani FC Barcelonie, że po niego sięgnęła - komentuje Urban.

- Katalończycy pozyskają bramkarza klasy światowej, na miarę wielkiego klubu. Szczęsny zabezpieczy tą pozycję jak należy. Na dobrą sprawę wraca z krótkiego urlopu, a przecież przed nim był bramkarzem z najwyższej półki - przyznaje nasz rozmówca.

Też grałby w "Barcy". Na drodze do marzeń stanął "absurd"

Niewielu kibiców pamięta, że sam Urban był również bliski przenosin do Katalonii. Transfer nie doszedł do skutku z nietypowego powodu, niewyobrażalnego w dzisiejszych czasach.

- Brakowało menedżerów. Mnie sprowadzał zajmujący się na co dzień piłką ręczną. Byłem jego pierwszym podopiecznym ze świata futbolu. Wcześniej pomógł sfinalizować przenosiny Bogdana Wenty do Hiszpanii. Miałem 27 lat, musiałem się pokazać. Po dwóch latach chciało mnie wiele klubów Bundesligi i FC Barcelona Johana Cruyff, czyli "Dream Team" - zdradza Urban.

- Do dziś mam wycinki z gazet, potwierdzające zainteresowanie mną ze strony klubu z Katalonii. Niestety wtedy zabrakło menedżera, ale nie ma sensu tego roztrząsać. Dla mnie to byłoby spełnienie marzeń. Cruyff był moim idolem. Nie ukrywam, że kibicowałem FC Barcelonie. Zostały mi jednak miłe wspomnienia. Zainteresowanie ze strony takiego klubu to na pewno powód do dumy - podsumowuje Urban.

W sobotę Barcelona w ramach 8. kolejki LaLigi zagra z jego Osasuną. Spotkanie w Pampelunie rozpocznie się o godz. 21. Transmisja w Eleven Sports 1. Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty