Sytuacja miała miejsce w 41. minucie meczu. Wówczas Tottenham Hotspur prowadził 1:0 po bramce Brennana Johnsona. Pod koniec pierwszej połowy Bruno Fernandes się poślizgnął i sfaulował rywala.
Arbiter tego spotkania pokazał kapitanowi Manchesterowi United czerwoną kartkę. Portugalczyk nie zgadza się z tą decyzją, co podkreślił w rozmowie ze Sky.
- Nikt nie chce zostać wyrzucony z boiska, to nie jest przyjemne uczucie. Nie zaatakowałem rywala korkami, więc nie powinno być czerwonej kartki. Nawet James Maddison powiedział, że to wejście nie zasługiwało na wykluczenie. Nie rozumiem, dlaczego VAR nie wezwał sędziego - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Z Fernandesem zgodzili się eksperci Sky, którzy również uznali czerwoną kartkę za zbyt surową karę. - Poślizgnął się, stracił równowagę. To powinna być żółta kartka - stwierdził Jamie Redknapp.
- Nie kontrolował tego wejścia, nie chciał zrobić krzywdy Maddisonowi - skomentował Ashley Young.
Decyzji sędziego nie rozumie także Piotr Żelazny z Viaplay. - Nie było zamiaru skrzywdzenia Maddisona. Bruno się poślizgnął. Dziwię się, że VAR nie wezwał sędziego, żeby sobie to obejrzał. Arbiter się wybroni, ale to trochę zbyt pochopna decyzja - podkreślił ekspert.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego