Błyskawicznie do świata wielkiej piłki wszedł Wojciech Szczęsny. Już jako 16-latek wyjechał do Londynu, gdzie grał w młodzieżowych ekipach Arsenalu FC. Szybko doczekał się też powołania do reprezentacji Polski - grał w każdej młodzieżowej kadrze, poczynając od U-15.
Co ciekawe, jako 17-latek otrzymał powołanie na mistrzostwa świata do lat 20 w Kanadzie. W grupie, wraz z Grzegorzem Krychowiakiem, był jednym z najmłodszych, ale jak wspomina Bartosz Białkowski, zupełnie mu to nie przeszkadzało.
- Wojtek wszedł do naszej szatni razem z drzwiami. Nie trzeba było się nim zajmować, ani nim opiekować. Świetnie dbał o siebie - wspomina wówczas 20-letni Białkowski w rozmowie z "Super Expressem".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
- Widać było od pierwszego treningu, że Wojtek ma wielki talent i potencjał - dodał Białkowski, który był podstawowym bramkarzem kadry U-20, a w dorosłej reprezentacji zagrał tylko raz - w 2018 roku.
Były zawodnik Ipswich Town i Milwall przekonuje, że już wtedy Szczęsny był "bardzo pewny siebie", a mimo to, miał z nim "fajny kontakt".
Co ciekawe, Białkowski również zakończył karierę kilka tygodni temu. 37-latek nie ukrywa zaskoczenia decyzją Szczęsnego dotyczącą powrotu na boisko, choć jak sam zaznacza, FC Barcelonie "się nie odmawia". - Ten "ostatni taniec" będzie historią piękną i filmową - dodał na temat kolegi po fachu.