Do przerwy to gospodarze starcia w Kopenhadze prowadzili 1:0. W drugiej połowie do głosu doszli jednak piłkarze Jagiellonii Białystok. W 51. minucie wyrównali, a w ósmej minucie doliczonego czasu gry - bramkę na wagę sensacyjnego zwycięstwa - zdobył Darko Churlinov.
Piłkarze i trener FC Kopenhaga nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Sfrustrowani byli jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego, gdy rozmawiali z dziennikarzami.
- Zaczęliśmy tak, jak chcieliśmy. Pokazywaliśmy naszą jakość, a to co zrobiliśmy w końcówce, to było po prostu g*** - wypalił przed kamerami Disney+ Viktor Claesson, piłkarz FC Kopenhaga.
- Nie mam słów na ten wynik. To boli, że po stracie piłki przed własną bramką możemy być tak nieuporządkowani i nieodpowiedzialni - grzmiał trener gospodarzy Jacob Neestrup, cytowany przez ekstrabladet.dk.
To jednak nie koniec. Kolejni zawodnicy duńskiej drużyny także rozpamiętywali jeszcze ostatnie sekundy pojedynku.
- Jesteśmy sfrustrowani. To bardzo nieprofesjonalne z naszej strony. Jeśli nie jesteśmy w stanie wygrać, to chociaż nie możemy pozwolić, by to rywal strzelił decydującego gola. Po prostu nie wolno nam przegrać z takim rywalem jak Jagiellonia - powiedział Kevin Diks, piłkarz miejscowych.
- Nie można tak tracić bramki. To jest nie do przyjęcia. Musimy sobie to wbić do głowy, że kiedy do końca meczu zostaje 10 sekund nie możesz pozwolić sobie na stratę bramki - dodał Thomas Delaney, zawodnik FC Kopenhaga, cytowany przez ekstrabladet.dk.
W drugiej kolejce Ligi Konferencji (w czwartek 24 października) Jagiellonia podejmie Petrocub Hincesti, a FC Kopenhaga na wyjeździe zmierzy się z Realem Betis.
ZOBACZ WIDEO: Takie gole to rzadkość. Jego skutki mogą być bolesne