Ważny apel trenera Motoru Lublin. "Tak ma wyglądać wsparcie?"

PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: trener Mateusz Stolarski
PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: trener Mateusz Stolarski

- Musimy budować kulturę wsparcia dla tych zawodników. Ja dam się za nich pokroić - zapewnia trener Motoru Lublin Mateusz Stolarski po przegranej 3:4 z Widzewem Łódź w 12. kolejce PKO Ekstraklasy.

Spotkanie rozpoczęło się świetnie dla lublinian, bo w pierwszym kwadransie po bramkach Piotra Ceglarza i Sebastiana Rudola prowadzili oni 2:0. Jednak w 21. i 25. minucie łodzianie zdobyli bramki, a mecz zaczął się niejako na nowo.

- Najbardziej zawiedliśmy siebie, jako zespół. Mamy przez to poczucie obowiązku rehabilitacji w kolejnych spotkaniach. Czasem przydarza się słabsza seria, wówczas trzeba ciężko pracować i robić wszystko, by zwyciężyć. Ale gorsze od tego jest sytuacja, gdy wygrywa się dwa mecze z rzędu, w trzecim prowadzi po kwadransie 2:0 i myśli, że wszystko jest już zakończone. Mówiłem przed meczem, że zagramy z bardzo dobrze zorganizowanym i powtarzalnym przeciwniku. Było pewne, że Widzew nie zmieni swoich zachowań i będzie napierał - powiedział na konferencji prasowej trener beniaminka Mateusz Stolarski.

Pierwsze dwa gole dla Widzewa padły po dośrodkowaniu Sebastiana Kerka z rzutu rożnego. Za pierwszym razem pechowo piłkę trącił Samuel Mraz, za drugim zaś na przedpole wparował Imad Rondić i głową wpakował piłkę do siatki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za rzut! Ukryty talent młodej gwiazdy FC Barcelony

- To, że straciliśmy dwie pierwsze bramki po stałych fragmentach gry, nie wynikały z tego, że byliśmy źle zorganizowani, a z tego, że straciliśmy energię. Mam nadzieję, że będzie to dla nas olbrzymia nauczka na przyszłość. Nie grając złego meczu, choć też nie bardzo dobrego, nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów. A celem Motoru jest zdobycie minimum 20 punktów w tej rundzie - analizował szkoleniowiec Motoru Lublin.

Jeszcze przed przerwą Widzew Łódź wyszedł na prowadzenie po nieporozumieniu lubelskiej defensywy. Do bramkarza Kacpra Rosy podszedł pressingiem Rondić i po tym, jak piłka odbiła się od niego, wpadła do bramki Motoru. Na spotkaniu z mediami padło pytanie o ewentualny transfer medyczny.

- Mam dość obwiniania tych chłopaków za to, że popełnią jakiś błąd. Mamy szukać transferu medycznego za to, co zrobił Rosa, czy wcześniej Stolarski z Legią? Tak samo, jeśli chodzi o trybuny za ławką. Tak ma wyglądać wsparcie dla zawodników? A po Lechu dlaczego nikt tak nie mówił? To było kapitalne widowisko, ja jako kibic chciałbym przyjść na kolejne spotkanie Motoru. Musimy budować kulturę wsparcia zawodników, ja za nich dam się pokroić. Zasłużyli na to, żeby pokazać się w ekstraklasie. W ciągu dwóch lat dużo dali temu klubowi - podkreślił Stolarski.

Ostatecznie Motor przegrał z Widzewem 3:4, choć do samego końca walczył o to, by w Lublinie pozostał przynajmniej jeden punkt.

- Od 2:2 miałem poczucie, że jest lepiej, że budzimy się z tego snu, ale na pewno pod kątem swojego ID oraz zęba, który Motor miał, tego brakowało. Musimy o tym porozmawiać. Może nam zabraknąć cech piłkarskich, możemy popełniać błędy, ale musimy biegać. Po wygranej z Lechem i początku meczu z Widzewem mogliśmy wpaść w pułapkę strefy komfortu oddając losowi do końca nasze sprawy. Nie mieliśmy tej agresywności, z której jesteśmy znani - ocenił trener Motoru.

Na razie zespół z Lubelszczyzny ma na koncie 15 punktów i jest jedenasty w tabeli PKO Ekstraklasy. W najbliższą sobotę czeka go wyjazdowe spotkanie z Cracovią.

Komentarze (1)
avatar
T.-Lublin
20.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Od stanu 2-0 do 2-2 MOTOR grał tragicznie, po prostu beznadziejnie, a Widzew grał swoje, to musiało tak się skończyć. Szkoda.