Agnieszka Kiołbasa: Przed wami ostatni mecz w tym roku. Czujecie już w nogach trudy jesieni, miesiące intensywnej pracy?
Maciej Michniewicz: Nie jest tak, że czujemy się zmęczeni, ale na pewno każdy z nas już ma w podświadomości, że zbliża się koniec rundy, że będziemy mieli więcej wolnego. Nie wpływa to jednak na naszą koncentrację przed piątkowym meczem.
Pewnie już z utęsknieniem czekacie na urlopy?
- Może nie z utęsknieniem, ale myśli się o tym, że niebawem będzie można odpocząć, mieć więcej czasu dla siebie. Jestem jeszcze jednak pełen chęci do gry i treningów. Mam nadzieję, że w piątek udowodnimy, że po remisie z Lechem Poznań stać nas na zwycięstwo z Ruchem.
Właśnie, musicie się jeszcze sprężyć na to ostatnie starcie. Po remisie we Wronkach morale na pewno poszło w górę?
- Tym wynikiem podbudowaliśmy się psychicznie i to nas bardzo cieszy. Z optymizmem patrzymy na piątkowy mecz. Nasza gra już we wcześniejszych spotkaniach nie wyglądała źle, ale popełnialiśmy katastrofalne błędy. W starciu z Lechem się ich ustrzegliśmy. Zagraliśmy przede wszystkim konsekwentnie i efektem tego był jeden zdobyty punkt, a gdybyśmy w końcówce meczu lepiej zachowali się w pewnych sytuacjach, to równie dobrze moglibyśmy wyjechać z Wronek z kompletem oczek.
Remis z Lechem cieszy, ale jakby nie patrzeć liczba meczów z rzędu bez zwycięstwa urosła do siedmiu. Dobrze by było przerwać tę kiepską serię.
- Najwyższy czas, żeby wygrać. Tym bardziej, że to już będzie ostatni mecz w tym roku. Wygrywając z Ruchem, możemy bardzo poprawić naszą sytuację w tabeli.
Nikt nie ma wątpliwości, że potrzebujecie zwycięstwa. Tylko dzięki niemu zima może być spokojniejsza.
- Przy takim zestawie par, jaki jest w tej kolejce, gdybyśmy wygrali z Ruchem, nasza sytuacja mogłaby się znacznie poprawić. Tak się złożyło, że słabsze zespoły grają teraz z mocniejszymi i wszystkie mogą potracić punkty. Jeżeli my osiągniemy cel, to na pewno zima będzie spokojniejsza. Jednak tak daleko w przyszłość nie wybiegamy. Koncentrujemy się na piątkowym starciu.
Wasz najbliższy rywal, Ruch Chorzów to jedna z rewelacji rozgrywek. W pierwszym meczu przegraliście z nim 0:2. Macie jeszcze w pamięci tamto starcie?
- Doskonale pamiętamy tamten mecz, zresztą jak każdy inny. Nie rozpoczęliśmy go źle, ale seria naszych błędów przesądziła o zwycięstwie Ruchu. Jedną z bramek straciliśmy między innymi po moim nie najlepszym zachowaniu. Nie rozpamiętujemy jednak tego. Wierzymy w swoje umiejętności. Wiemy, na co nas stać i jedziemy do Wodzisławia po trzy punkty.
To już chyba tradycja. Ostatnio w każdym spotkaniu gracie bez kluczowych zawodników. Tym razem z powodu nadmiaru kartek nie będzie mógł wystąpić Kamil Glik.
- Wypadł Kamil, wielka szkoda, bo wiadomo ile on znaczy dla naszego zespołu. Teraz już od trenera zależy, jak to wszystko poukłada. Zobaczymy, w jakim zestawieniu przystąpimy do tego pojedynku, kto zastąpi Kamila. Wierzymy, że niezależnie od tego, kto to będzie, sprosta zadaniu.
W starciu z Ruchem wiele będzie zależało od gry obronnej całego zespołu.
- To zawsze ma ogromne znaczenie. Nie jest tak, że bronią tylko defensorzy. W ostatnich meczach traciliśmy bramki po indywidualnych błędach poszczególnych zawodników, a nie błędach w ustawieniu, czy na skutek złej współpracy między piłkarzami. Na pewno konsekwentna gra w obronie wszystkich bez wyjątku jest kluczem do sukcesu. Jeżeli zagramy tak, jak w meczu z Lechem Poznań, gdzie Kolejorz miał optyczną przewagę, ale nie stwarzał jakichś klarownych sytuacji, to powinno być dobrze, bo z przodu na pewno coś sobie wypracujemy. Mając w ataku takiego zawodnika jak Sebek Olszar, z pewnością coś wpadnie.
Ostatni mecz z Lechem pokazał, ile znaczy dla was ten zawodnik. Sebastian potrafi przytrzymać piłkę, wyjść na pozycję, ograć kilku rywali. Bez niego wasza gra z przodu wygląda dużo gorzej.
- Sebastian ma wiele atutów. Jest bardzo dobrym zawodnikiem jak na polską ligę. Potrafi przytrzymać piłkę, dryblować. Jest przede wszystkim szybki, dynamiczny. Ma dużo zalet i na pewno jego obecność na boisku bardzo nam pomaga.
Wy macie Sebastiana Olszara, Ruch Andrzeja Niedzielana i Artura Sobiecha. W piątek was obrońców czeka sporo pracy.
- Nie podchodzimy do tego w taki sposób, że gra Andrzej Niedzielan, czy ktoś inny. Koncentrujemy się na tym, by realizować zadania taktyczne. Jeżeli będziemy je wypełniać w 100 procentach, to nieważne jaki zawodnik będzie grał z przodu, i tak swój cel osiągniemy.