Mimo ambitnej walki na trudnym terenie, Stal Mielec przegrała z Lechem Poznań 1:3. Jedynego gola dla "Biało-Niebieskich" zdobył przed przerwą Robert Dadok. Bramka kontaktowa dawała nadzieję Stali na dogonienie rywala w drugiej połowie, ale "Kolejorz" wykazał się większą jakością w ofensywie i dość szybko podbił wynik meczu, ponownie uciekając rywalom na dwie bramki różnicy.
- Wiedzieliśmy o tym, że żeby wygrać w Poznaniu, będziemy musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Liczyliśmy na straty Lecha w środku pola i było ich faktycznie sporo. Upatrywaliśmy też swoich szans w stałych fragmentach. Po jednym z nich zdobyliśmy gola, ale to było za mało na Lecha w takiej dyspozycji - ocenił po meczu trener gości Janusz Niedźwiedź.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
- Lech był dla nas za mocny, chociaż druga połowa w naszym wykonaniu bardziej mi się podobała. Więcej operowaliśmy piłką w okolicach pola karnego, ale niestety czegoś tu zabrakło i stąd porażka.
W końcówce spotkania w Poznaniu w jednym ze starć ucierpiał kapitan Stali Mielec, Krystian Getinger. 36-latek przez dłuższą chwilę trzymał się za lewe ramię, a grymas bólu towarzyszył mu podczas biegania. WP Sportowe Fakty podpytały trenera o wstępną diagnozę dotyczącą urazu lewego wahadłowego.
- Nie wydaje mi się, żeby to było coś poważnego. Takie rzeczy wychodzą na drugi dzień. W tym momencie pewnie jakieś mocne zbicie natomiast poczekajmy do poniedziałku żeby zobaczyć, co dokładnie się wydarzyło - wyjaśnił szkoleniowiec.
Dla drużyny z Mielca była to już 9. wyjazdowa porażka w tym sezonie. Drużyna Janusza Niedźwiedzia dużo lepiej radzi sobie w meczach u siebie. Sytuacja w tabeli wciąż pozostaje trudna, a w następnej kolejce Stal podejmie czerwoną latarnię ligi, Śląsk Wrocław. Odrobinę optymizmu w szeregach "Biało-Niebieskich" może dodać fakt, że po powrocie do PKO Ekstraklasy, zespół nie przegrał żadnego domowego spotkania z "Wojskowymi".