Obywatele przyzwyczaili kibiców do seryjnych zwycięstw. Każda porażka Manchesteru City jest mniejszą lub większą niespodzianką. Dlatego ostatnie wyniki mistrzów Anglii są absolutną anomalią.
Zaczęło się od porażki w Pucharze Ligi Angielskiej z Tottenhamem (1:2). Następnie w meczu ligowym lepsze okazało się Bournemouth (1:2). W Lidze Mistrzów podopieczni Pepa Guardiola wysoko przegrali ze Sportingiem Lizbona (1:4). Przegraną zakończyło się także starcie w Premier League z Brighton (1:2).
Hiszpański trener w swojej karierze nigdy nie przegrał czterech spotkań z rzędu. Z kolei Manchesterowi City taka seria przydarzyła się po raz ostatni w 2006 roku.
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!
Niewiele wskazywało na to, że mistrzowie Anglii przegrają potyczkę z Mewami. Do przerwy faworyt prowadził po golu Erlinga Haalanda. Po przerwie świetne zmiany przeprowadził Fabian Huerzeler.
Edersona pokonali Joao Pedro i Matt O'Riley. Obaj pojawili się na boisku po wejściu z ławki rezerwowych i zapewnili gospodarzom zwycięstwo.