W piątek (15.11) Grzegorz Mielcarski razem z Dariuszem Szpakowskim stworzy duet komentatorski podczas transmisji TVP z meczu Portugalia - Polska w ramach rozgrywek grupowych Ligi Narodów UEFA (początek zawodów w Porto o godz. 20:45).
53-letni Mielcarski, były zawodnik FC Porto w latach 1995-99, udzielił obszernego wywiadu dziennikarzowi Robertowi Błońskiemu z portalu sport.tvp.pl.
10-krotny reprezentant Polski opowiedział m.in. o pobycie w klubie z Porto. Jak przyznał, problemem na początku była bariera językowa. Portugalczycy słabo mówią bowiem po angielsku. Pomimo tego, integracja przebiegała bardzo dobrze.
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!
- Nigdy nie czułem się tam obco, nigdy nie stałem z boku. "Greg, chodź do nas, jest akurat Święto Sardynek" - mówili czasem. Zapraszali mnie do swoich domów, siadałem przy stole i, choć, niczego nie rozumiałem, to czułem się dobrze - zdradził były piłkarz.
Ekspert TVP Sport przytoczył też anegdotę z czasów występów w FC Porto. Wszystko zaczęło się od niespodziewanego pytania Carlosa Secretario, reprezentacyjnego defensora klubu z Estadio do Dragao.
- Secretario zapytał: "Ile zarabiasz?". Nie chciałem powiedzieć, w Polsce nie rozmawia się o pieniądzach, myślałem, że mnie wkręcają i podpuszczają. Nie powiedziałem. Następnego dnia Secretario przyniósł do szatni swój kontrakt i mi go pokazał. Kiedy się pochwaliłem zarobkami, zaczęli się śmiać - opowiedział Mielcarski.
Okazało się, że ówczesny kontrakt Polaka wcale nie był najmniejszy w zespole, ale akurat wtedy rozmawiał z siedmioma portugalskimi kadrowiczami z FC Porto, których zarobki były jednak większe.