Kadra Michała Probierza musi jak najszybciej pozbierać się po druzgocącej porażce 1:5 w meczu wyjazdowym z Portugalią. W poniedziałek, w meczu o utrzymanie w Lidze Narodów, reprezentacja Polski podejmie w Warszawie Szkocję (g. 20:45). Kompletnie inne nastroje panują w drużynie rywala, która sprawiła dużą niespodziankę, wygrywając 1:0 z Chorwacją.
Robert Podoliński nie wyobraża sobie, by poniedziałek na PGE Narodowym powtórzyła się sytuacja ze spotkania z Portugalią: - Spodziewam się na pewno trochę słabszego rywala i mam nadzieję dużo lepszej naszej drugiej połowy, jeśli chodzi o to, co było z Portugalią, natomiast to pewnie będzie zupełnie inny mecz.
- Oba zespoły są w takiej samej sytuacji punktowej. Gramy u siebie, tutaj nam raczej dobrze idzie, więc spodziewam się zażartej walki o każdą piłkę. To powinno być spotkanie dobre, równe i dość agresywne, bo tak to wyglądało w pierwszym meczu ze Szkocją - przypomina Podoliński spotkanie w Glasgow (3:2).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
Kontuzje zdziesiątkowały kadrę
Michał Probierz podczas listopadowego zgrupowania musi mierzyć się z licznymi problemami. Lista kontuzjowanych zawodników jest coraz dłuższa. Ekspert TVP Sport nie ma wątpliwości, że sytuacja kadrowa miała duży wpływ na to, jak zespół zaprezentował się w Porto.
- Od dłuższego czasu warto zauważyć, że jeśli urazy dokuczają piłkarzom, którzy tworzą nasz trzon, albo są pewne niestabilności w kluczowych graczach polskiego zespołu, to niestety ciężko wymagać od zmienników, żeby wskoczyli na ten sam poziom. Taką mamy w tej chwili kadrę, że po wydarciu najważniejszych ogniw już nie prezentujemy równego poziomu. Nie trzeba być wielkim znawcą futbolu, żeby to rozumieć - twierdzi Podoliński.
Probierz stoi twardo przy swoim i w newralgicznym momencie nie ma zamiaru przechodzić z trójki na czwórkę obrońców. Według Podolińskiego, selekcjoner powinien zastanowić się nad doborem wykonawców do obecnego ustawienia.
- Uważam, że to nie ma wielkiego znaczenia. Gramy otwarty, ofensywny futbol. Chcieliśmy z Portugalią zagrać otwarcie, momentami nawet nonszalancko, ale nieźle nam to wychodziło w pierwszej połowie. Pewnie musimy zagrać troszkę niżej, żeby coś osiągnąć. Pokazaliśmy, że momentami potrafimy dobrze atakować. Natomiast z takimi rywalami jak Portugalia może być problem z pójściem na wymianę ciosów, co pokazała nam druga połowa. Musimy być troszkę ostrożniejsi, lepiej zbilansowani i może w defensywie przestawić nieco więcej tych akcentów do środka pola - proponuje.
- Nie wiem, czy zmiana ustawienia na 4-4-2 jest w tej chwili dobrym pomysłem. Zaczekałbym na to, co przygotował trener Probierz, bo czasami gramy asymetrycznie. Wystarczy popatrzeć, jaką rolę ma Kuba Kiwior, a jaką rolę ma drugi ze stoperów funkcjonujący w tym trzyosobowym bloku, żeby to stwierdzić. Zresztą są zespoły, które grają ofensywnie czwórką i defensywnie czwórką, więc to pewnie nie będzie wielka odpowiedź na to, co nas trapi. Dla naszych piłkarzy zmiana ustawienia nie byłaby też problemem, ponieważ mamy ludzi, którzy dobrze czują się w bloku trzyosobowym lub czteroosobowym. Tak samo, jeśli chodzi o konfigurację środka pola - kontynuuje Podoliński.
"Lig TOP5 to my nie wojujemy"
Nie zdarzyło się jeszcze, by Probierz w trakcie swojej kadencji wystawił w dwóch kolejnych meczach taką samą "jedenastkę". W Lidze Narodów selekcjoner pozwala sobie na eksperymenty, chociaż to już ostatni dzwonek przed eliminacjami mistrzostw świata.
- Kilku piłkarzom warto byłoby się przyjrzeć. Teraz nie ma Tomka Kędziory. To jest jeden z naszych defensorów, który na co dzień gra w niezłej lidze (greckiej - przyp .red.). Prawdopodobnie jest jeszcze kilku zawodników, których Michał Probierz będzie chciał przetestować przed kluczowymi meczami. Zdarzają się sytuacje takie, że na jedno zgrupowanie piłkarz jest niepowoływany, a na drugie przyjeżdża i wychodzi w pierwszym składzie. To można zrozumieć. Selekcja trwa. Rozumiem to tak, że to jest ciągle faza budowania reprezentacji i jej kręgosłupa - mówi Podoliński
Reprezentanci Polski musi mierzyć się z dużymi oczekiwaniami, ale czy są one uzasadnione? Ekspert podkreślił, że niewielu kadrowiczów jest pierwszoplanowymi postaciami w silnych europejskich klubach.
- Myślę, że selekcja jeszcze nie powinna się zakończyć - z bardzo prostego powodu: wystarczy spojrzeć, którzy z naszych reprezentantów w klubach rozdają karty. Nie oszukujmy się - lig TOP5 to my nie wojujemy. Nie mamy piłkarzy, którzy są kluczowymi piłkarzami w swoich klubach. Nie jest tak, że Polacy rozdają karty na Zachodzie jak Robert Lewandowski czy Piotrek Zieliński - zauważa Podoliński.
Selekcjonerowi nie można odmówić, że dał zadebiutować kilku dobrze rokującym piłkarzom. - Widać po powołaniach, że selekcjoner bardzo uważnie obserwuje, co dzieje się w ciągu kilku tygodni przed zgrupowaniem i generalnie często powołuje piłkarzy, którzy rozegrali jakieś minuty albo czymś się wyróżnili. To nie jest zarzut do selekcjonera, że nie ma za bardzo na jakichś nazwiskach co tydzień polegać. Nie wyliczylibyśmy ósemki naszych zawodników, którzy w poważnych ligach stanowią fundament swoich drużyn - gorzko puentuje Podoliński.
Mecz 6. kolejki Ligi Narodów Polska - Szkocja w poniedziałek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty