Kosecki wskazuje czym powinien zająć się PZPN. "Nawet Luksemburg już to ma"

WP SportoweFakty / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Roman Kosecki
WP SportoweFakty / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Roman Kosecki

- Selekcjoner sam wie, w jakim to idzie kierunku. Natomiast większość ludzi tego nie wie - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Roman Kosecki. Z byłym reprezentantem Polski podsumowujemy ostatnie wydarzenia wokół reprezentacji.

Po porażce ze Szkocją (1:2) Polska zajęła ostatnie miejsce w swojej grupie Ligi Narodów i po raz pierwszy spadła do dywizji B. Porażka ta dopełniła bardzo słabego obrazu kadry, jaki maluje się po całym 2024 roku. Czy selekcjoner Michał Probierz, który zapewnia, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ma realne podstawy, by w ogóle tak twierdzić?

Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: Liga Narodów 2024 dla reprezentacji Polski została zakończona. Polska, po raz pierwszy odkąd powstały te rozgrywki, wypadła z Dywizji A.

Roman Kosecki, były reprezentant Polski: Szkoda tego spadku. Jednak pamiętajmy też, że to 3. miejsce również nie dawało nam gwarancji utrzymania, bo trzeba by było wygrać jeszcze baraże. Portugalia i Chorwacja były natomiast poza naszym zasięgiem.

ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza

O ile faktycznie Portugalia czy Chorwacja mogły być poza naszym zasięgiem, o tyle jednak wywalczenie remisu ze Szkocją na własnym boisku nie powinno być czymś, co przerasta nasze możliwości. Jak pan ocenia to ostatnie spotkanie?

Przede wszystkim jak patrzy się na naszą reprezentację, to nie ma tam gry defensywnej całego zespołu. W ofensywie to jeszcze nieźle wygląda, tu jest potencjał, natomiast cała drużyna musi też bronić. To w wielu momentach pokazywali Szkoci.

Mówi pan o potencjale w ofensywie. Ten jednak jest chyba zasługą przede wszystkim kreatywnych pomocników. Napastnicy bowiem, zwłaszcza ze Szkocją, byli sporym rozczarowaniem. Czy my bez Roberta Lewandowskiego jesteśmy skazani na taką indolencję w linii ataku?

Pewne osoby są nie do przecenienia. Trzeba jednak pamiętać o wieku Roberta Lewandowskiego i trzeba szukać nowych zawodników. Nie wiemy też w jakim kierunku za chwilę pójdzie, choć ja myślę, że jeszcze będzie chciał grać i skończyć dopiero na najbliższych mistrzostwach świata.

Selekcjoner Michał Probierz po wszystkim stwierdził, że kadra zmierza we właściwym kierunku. Czy pan podziela taki pogląd?

Przede wszystkim selekcjoner powiedział jedną rzecz - że był to przegląd możliwości. Pokazał wielu piłkarzy, no i on sam wie, w jakim to idzie kierunku. Natomiast większość ludzi tego nie wie. Kibic, który obserwuje to wszystko pyta "Jaka jest ta nasza pierwsza reprezentacja?".

Jak się popatrzy na kadry silnych krajów, to wiadomo kto i gdzie będzie grać, jaki jest ten kręgosłup i jakoś to wygląda. Natomiast Michał Probierz wciąż szuka. Jednak jeśli go teraz zmienimy, to co będzie? Przyjdzie kolejny selekcjoner i kolejny selekcjoner od nowa będzie szukał i próbował.

Trener jasno powiedział, że jest to czas poszukiwań nowych zawodników, jednak ten czas eksperymentów trzeba w pewnym momencie zakończyć i w tych 80-90 procentach oprzeć się na tych piłkarzach, którzy już mają grać

Złość kibiców skupia się jednak nie tylko na selekcjonerze i piłkarzach, ale i na PZPN-ie. Jak pan, jako były wiceprezes związku do tego podchodzi? Czy to zasłużona krytyka?

Tak było zawsze. Wystarczy przypomnieć chociażby naszą słynną piosenkę "PZPN, PZPN **** PZPN". To funkcjonuje już bardzo długo i będzie funkcjonować. Tak to jest i będzie. Kibice mają prawo być zażenowani gdy nie idzie. W większości jednak świetnie kibicują i ja bym się nie obrażał. Porażki też trzeba umieć znieść z godnością i trzeba być gotowym na ewentualną krytykę.

Oczywiście, co do działaczy to z pewnymi rzeczami można się nie zgadzać. Ja też mam kilka uwag, zwłaszcza jeśli chodzi o piłkę młodzieżową, o pewne zasady tam funkcjonujące. Natomiast samym piłkarzom, którzy są w reprezentacjach czego brakuje? Mają świetne warunki do przygotowań i dlatego ja tutaj akurat w tym momencie nie widzę powodów, by aż tak się czepiać związku.

Z czym zatem, w obecnym działaniu PZPN-u, by się pan nie zgodził?

W przypadku PZPN-u strasznie bym walczył o to, aby powstał ośrodek przygotowań reprezentacji, z kilkoma boiskami. Taki, jaki ma wiele krajów. I tutaj bym widział duży potencjał. Przed prezesem PZPN-u otwiera się wiele drzwi, po prostu trzeba zacząć w tym kierunku iść.

Ostatnio, w rozmowie z Interią, uwagę na to zwrócił też sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski, który stwierdził, że gra poza Stadionem Narodowym, jak choćby na Stadionie Śląskim, otworzyłaby sporo możliwości, gdyż "na Śląsku jest kilka dużych piłkarskich miast, a w nich ośrodki treningowe, z których potencjalnie mogliśmy korzystać". Jak pan zapatrywałby się na zmianę lokalizacji rozgrywania meczów domowych?

Oczywiście, mamy stadiony w Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu czy na Śląsku, na których mogłaby grać reprezentacja. Ja nie mówię jednak o tym, by kadra grała gdzieś w innych miastach, bo to powinna robić, ale mówię o takim domu reprezentacji. Dla wszystkich reprezentacji. Zarówno pierwszej, jak i młodzieżowych. Mam na myśli ośrodek treningowy, bazę przygotowań PZPN-u.

I naprawdę jest moment taki, że można by to było zrobić. Jednak ludzie, którzy zarządzają związkiem muszą też do tego dążyć i spotykać się z tymi, którzy mają możność pomocy w załatwieniu tego. PZPN musi w tym kierunku działać, lobbować, na pewno całe środowisko piłkarzy czy trenerów zjednoczyłoby się w poparciu dla tego pomysłu. Na razie jednak nie ma takiego impulsu.

Czego zatem brakuje? Chęci? Pomysłu?

Za chwilę zbliżają się wybory na prezesa PZPN, teraz wszyscy jeżdżą, myślą o tym co będzie, kto będzie wybrany... W międzyczasie jest jednak też normalna zwykła praca. Trzeba się spotykać z ludźmi, którzy rządzą w Polsce, by takie rzeczy dało się zrobić. Wszystkie ręce na pokład i na pewno każdy zechce pomóc. Trzeba zacząć o tym mówić i działać. Ostatnio słyszałem, że nawet Luksemburg zbudował piękny ośrodek dla swojej reprezentacji. Większość krajów ma takie ośrodki, a my ciągle jeździmy po hotelach, trenujemy gdzie indziej, gramy jeszcze gdzie indziej. No ok, tak też można funkcjonować.

Na zakończenie, zakładając, że trener Probierz pozostanie na stanowisku, czego pan oczekuje od kadry w kolejnych meczach?

Oczekiwałbym, by już w następnym meczu kadry trener pokazał jej trzon, tych pewniaków, jak to ma wyglądać. Za chwilę czeka nas losowanie, eliminacje do mistrzostw świata i trzeba już wiedzieć, jaka jest ta wyjściowa jedenastka.

Przewinęło się dużo młodych zawodników, to też fajnie, duży plus, natomiast na dziś nie jestem w stanie powiedzieć, kto ma być w tej podstawowej jedenastce, jak to ma wyglądać.

Widzi pan światełko w tunelu dla naszej reprezentacji?

Oczywiście, że widzę. Były dobre momenty. Jak choćby w pierwszej połowie z Portugalią, gdzie też stwarzaliśmy sytuacje. Tylko ta gra obronna całej drużyny w pewnym momencie jakby gaśnie i tutaj jest dużo do poprawy. Ludzie, którzy przyjeżdżają na kadrę muszą też oddawać serducho. Szkoci walczyli jak lwy i wygrali. My też u nich walczyliśmy fajnie i wygraliśmy. Trzeba jednak coś zrobić, aby takie coś było automatyczne w każdym meczu. To nie jest "Taniec z Gwiazdami" czy "Top Model". Bo jak ja widzę nieraz te wyżelowane fryzury i byle się nie pobrudzić na boisku, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Potrzeba więcej walki, więcej serducha w tym wszystkim.

Rozmawiał Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:

Źródło artykułu: WP SportoweFakty