Robert Lewandowski jest fizycznym fenomenem, ale nie jest maszyną, która może pracować bez ustanku. 36-latek wystąpił od pierwszego gwizdka w każdym z 20 dotychczasowych spotkań Barcelony. Spędził na boisku 1662 z 1800 możliwych do rozegrania minut, czyli 92 procent czasu, w jakim Hansi Flick mógł z niego skorzystać.
Do tego dochodzą cztery występy i 280 minut rozegranych w reprezentacji Polski. Nie ma dziś w Europie drugiego tak eksploatowanego piłkarza w tym wieku. W kategorii oldbojów, czyli 35+, Lewandowski nie ma sobie równych pod względem rozegranych minut (1942).
Wymowne jest to, że kolejne miejsca za nim zajmują bramkarze Lukas Hradecky (1800), Yan Sommer (1665) i Manuel Neuer (1665). Jego rówieśnicy po prostu tyle nie grają. Dopiero na piątej pozycji znajdziemy pierwszego gracza z pola - 35-letniego Davida Lopeza z Girony (1528). Za nim natomiast jest 39-letni Luka Modrić (1419)
Najbardziej eksploatowani piłkarze 35+ pięciu najlepszych lig europejskich w sezonie 2024/25 (klub + drużyna narodowa):
M | Piłkarz | Wiek | Mecze | Minuty | Klub/reprezentacja | Pozycja |
---|---|---|---|---|---|---|
1. | Robert Lewandowski | 36 lat | 24 | 1942 | FC Barcelona/Polska | Napastnik |
2. | Lukas Hradecky | 35 lat | 20 | 1800 | Bayer Leverkusen/Finlandia | Bramkarz |
3. | Yann Sommer | 35 lat | 19 | 1710 | Inter Mediolan/Szwajcaria | Bramkarz |
4. | Manuel Neuer | 38 lat | 19 | 1665 | Bayern Monachium/Niemcy | Bramkarz |
5. | David Lopez | 35 lat | 19 | 1528 | Girona FC/- | Obrońca |
6. | Luka Modric | 39 lat | 26 | 1419 | Real Madryt/Chorwacja | Pomocnik |
7. | Idrissa Gueye | 35 lat | 19 | 1321 | Everton FC/Senegal | Pomocnik |
8. | Henrich Mchitarjan | 35 lat | 18 | 1238 | Inter Mediolan/- | Pomocnik |
9. | Jasper Cillessen | 35 lat | 13 | 1140 | Las Palmas/- | Bramkarz |
10. | Steve Mandanda | 39 lat | 13 | 1125 | Stade Rennes/- | Bramkarz |
Rewelacyjny Chorwat, o którym mówi się, że ma niespożyte siły, co zresztą potwierdził w dwumeczu z Polską (0:1, 3:3) w Lidze Narodów, ma w nogach 523 minuty mniej od Lewandowskiego. To równowartość blisko sześciu meczów. Chociaż łącznie występów w tym sezonie (26) ma więcej od "Lewego" (24), to rozegrał 26 procent minut mniej od niego.
Dlatego mocne eksploatowanie Lewandowskiego musiało skończyć się tak jak we wtorek. Mecz, który "Lewy" obejrzy z ławki, z trybun albo w telewizji, musiał nastąpić prędzej czy później i dobrze, że nastąpił teraz, zanim organizm się zbuntował.
Lewandowski, jako piłkarz świadomy swoich możliwości i swoich ograniczeń, funkcjonuje u Flicka na specjalnych zasadach. Bez taryfy ulgowej, oczywiście, ale cieszy się zaufaniem treneram. Niemiec bierze pod uwagę jego zdanie, sugestie. Gdy czuł, że może grać jak w sile wieku, to grał. Gdy jednak w ciele zaczęły włączać się czerwone światła, odpoczął.
Posadzenie Lewandowskiego na ławce w meczu z Mallorcą nie jest zatem reakcją Flicka na słabszy występ Polaka z Las Palmas, jak próbują to wyjaśnić hiszpańskie media. Jeszcze za wcześnie, by nieprzychylni mu ludzie otwierali szampany.
Z drugiej strony, wniosek nasuwa się sam: wyczerpanie mogło spowodować wyraźną zniżkę formy Polaka. Odpoczynek na Majorce nie był jednak karą dla Lewandowskiego. To bardziej ukłon trenera w kierunku Polaka, któremu taka przerwa się po prostu należała i była potrzebna.
Obalmy jeszcze drugi argument, po który przeciwnicy Polaka mogą sięgnąć po meczu na Son Moix. "Lewandowski z wozu, Barcelonie lżej" to tylko pobożne życzenie hejterów. Owszem, Barcelona bez jego pomocy nie tyle wygrzebała się z dołka, co wystrzeliła z niego jak na trampolinie. W dodatku po bramce zdobyli obaj zastępujący go na środku ataku piłkarze: Ferran Torres i Pau Victor. Herezją byłoby jednak stwierdzenie, że w takich okolicznościach Lewandowski może na dłużej wylądować na ławce.
Pozycja "Lewego" w Barcelonie - nawet po takim show, którego był jedynie widzem - jest niepodważalna, a Flick, choć ma opinię innowatora, nie jest szalony. Jeden mecz, w którym zespół poradził sobie bez Polaka, nie przekona go do rewolucji.
Zresztą, Lewandowski nawet po obniżeniu lotów względem początku sezonu, w ostatnich tygodniach był gwarantem goli. W sześciu listopadowych spotkaniach zdobył sześć bramek i był najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny w minionym miesiącu.
Polak nie musi obawiać się o swój status w Barcelonie. Obawy za to mogą mieć bramkarze Betisu, Borussii, Leganes i Atletico Madryt, z którym Duma Katalonii zagra do końca roku. Nic tak nie zaostrza bowiem apetytu, jak patrzenie, gdy jedzą inni. Po wtorkowym wieczorze Lewandowski będzie łaknął goli, jakby czekał na trafienie tygodniami.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty