Goncalo Feio nie wystawił w podstawowym składzie Radovana Pankova, którego zatrzymały sprawy rodzinne, a także Rubena Vinagra, który z powodu kontuzji nie zagra do końca rundy jesiennej. W przerwie ściągnął z boiska Rafała Augustyniaka, a powodem był poważny uraz dłoni.
- Radovan Pankov stracił członka rodziny i pojechał na pogrzeb. Wszedł za niego Sergio Barcia i zdobył bramkę. Kolejnym takim graczem był Patryk Kun, który zagrał zamiast Rubena Vinagra i poradził sobie. Ruben potrzebuje sześciu tygodni na leczenie, więc w tym roku już nie zagra - mówi Goncalo Feio na konferencji prasowej. Trener Legii Warszawa wyróżnił również bramkarza Gabriela Kobylaka.
- Gabriel pokazał znów, że może nam pomagać, kiedy potrzebujemy go. Zagłębie swoją jakością wywalczyło kilka sytuacji podbramkowych w drugiej połowie - wspomina Goncalo Feio.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Legia zapewniła sobie zwycięstwo 3:0 w pierwszej połowie. Na zdobycie wszystkich bramek potrzebowała niespełna kwadransa. Później, choć warszawiacy oddali inicjatywę, nie stracili ani jednego gola.
- Taką Legią mamy być. Wychodzić na boisko i zrobić szybko swoje na dużej intensywności. Graliśmy jako ostatni z czołówki i to wyzwanie mentalne. Skupiamy się na sobie, ale w głowach są wyniki innych zespołów. Widziałem w drużynie determinację, skupienie się na szczegółach, żeby nie wypuścić szansy na poprawienie sytuacji w tabeli - podsumowuje trener Legii.
Zagłębie nie przerwało serii meczów bez zwycięstwa i zimuje bez bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową w PKO Ekstraklasie. Tylko w drugiej połowie Miedziowi nacisnęli na Legię, ale było za późno na ratowanie się przed porażką. Lubinianie ponieśli już 10. porażkę z rzędu w meczach z Legią.
- Pierwsze minuty były przyzwoite. Od gola po rzucie rożnym, przez 15 kolejnych minut, Legia zdominowała nas i było już praktycznie po spotkaniu. W drugiej połowie próbowaliśmy zdobyć chociaż honorową bramkę. Mieliśmy sporo okazji, ale po raz kolejny mieliśmy problem ze skutecznością. Trzeba wykorzystać sytuacje podbramkowe na takim poziomie, a tego nie robiliśmy - wspomina trener Marcin Włodarski.