Niemcy domagają się ławki rezerwowych dla Polaka. Gra kosztem "szefa obrony"

Getty Images / Christof Koepsel / Marcin Kamiński, w ramce: nagłówek Bilda
Getty Images / Christof Koepsel / Marcin Kamiński, w ramce: nagłówek Bilda

Marcin Kamiński od listopada ma miejsce w wyjściowym składzie Schalke Gelsenkirchen. Jego postawę krytykują dziennikarze "Bilda", którzy nie mogą zrozumieć, dlaczego trener stawia na polskiego obrońcę.

Były zawodnik Lecha Poznań nie zaliczy początku trwającego sezonu do udanych. W pierwszych meczach bieżących rozgrywek Marcin Kamiński najczęściej był rezerwowym. Sytuacja zmieniła się na początku listopada.

Schalke Gelsenkirchen grało wówczas z SSV Ulm. Polak rozpoczął spotkanie w podstawowym składzie drużyny, a starcie zakończyło się bezbramkowym remisem. Od tego momentu trener regularnie stawia na 32-latka.

Kamiński jest krytykowany w artykule "Bilda". Zdaniem autora tekstu żaden inny piłkarz w zespole nie wzbudza tylu kontrowersji. Defensor gra kosztem Tomasa Kalasa, którego dziennikarz określa mianem "szefa defensywy".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ posłał "bombę"! Bramkarz był bez szans

Czech ma lepsze statystyki od Polaka. Kalas wygrywa 73,6 proc. pojedynków, a Kamiński 52,3 proc. "Bild" wspomina o czynnikach, którymi może kierować się Kees van Wonderen przy wyborze składu.

7-krotny reprezentant Polski jest piłkarzem lewonożnym, a to jest ważne dla holenderskiego szkoleniowca. Trener nie ma dla Kamińskiego wartościowych alternatyw, a Kalas podpadł mu jednym z występów.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty