Fani Piasta walczą o stadion!

Już po raz drugi w tym roku kibice Piasta Gliwice protestowali pod Urzędem Miasta. Kilka miesięcy temu wyrazili swoje niezadowolenie z powodu wyboru na stanowisko wiceprezesa klubu, Zbigniewa Koźmińskiego. Teraz sprawa jest dużo poważniejsza, bo ważą się losy ich ukochanej drużyny. Jeżeli budowa stadionu nie ruszy na czas, Piast może nie otrzymać licencji na występy w ekstraklasie.

W tym artykule dowiesz się o:

Sytuacja zrobiła się nieciekawa. Termin rozpoczęcia budowy nowego obiektu opóźnia się. Przy dobrych wiatrach prace ruszą w maju, a to może być za późno, mając na uwadze fakt, że wnioski licencyjne należy złożyć do końca marca. Fani wyczuwają powagę sytuacji, tym bardziej, że obawy wyrażają nawet działacze Piasta. 17 grudnia o godz. 15:30 kibice protestowali pod Urzędem Miasta, bo ich zdaniem to magistrat jest odpowiedzialny za taki, a nie inny stan rzeczy. - Chcemy wyrazić nasze niezadowolenie, wynikające ze współpracy miasta z firmą Bremer AG. Terminy rozpoczęcia budowy się przesuwają, a przez to zagrożona jest nasza licencja. Zależy nam na klubie. Dajemy żółta kartkę obu stronom - mówią sympatycy niebiesko-czerwonych, którzy w sile ok. 200 ludzi zgromadzili się pod urzędem.

Co na to miasto? - Mają prawo protestować, taka jest demokracja - mówi rzecznik gliwickiego magistratu, Marek Jarzębowski. W urzędzie nie rozumieją jednak zachowania fanów, bo przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców byli obecni na spotkaniu z prezydentem Zygmuntem Frankiewiczem, a także podczas rozmów z Firmą Bremer AG. - Czy kibicom przekazano wszystkie informacje ze spotkania zarówno z prezydentem Zygmuntem Frankiewiczem i Niemcami? - pyta retorycznie zdezorientowany Jarzębowski.

W Gliwicach nikt nie kryje, że sytuacja ze stadionem jest skomplikowana. - Kiedy powstanie nowy obiekt? Na Hawajach jest piękna pogoda - odpowiada ironicznie rzecznik. Podobnie jak na początku grudnia i tym razem miasto winą za aktualny stan rzeczy obarcza Niemców. - Tu nie ma żadnych tajemnic. Firma okazała się mało poważna. Żeby było jasne, to nie jest żaden ewenement. Ja rozumiem, że stadion dla fanów to wyjątkowa sprawa i nic ich nie obchodzi. Jednak zapytam, czy jest to jedyny przetarg, który się tak ślimaczy? Nie jedyny. To nie jest żadna wyjątkowa sytuacja! - twierdzi Jarzębowski. - Firma Bremer AG podpisała umowę i projekt miała wykonać do marca 2009 roku. Dwukrotnie przedłużano ten termin, bo w Polsce zmieniały się przepisy. To nie nasza wina, że Sejm zmienia wszystko co 5 minut! To wszystko miało trwać sześć miesięcy, trwa osiemnaście - dodaje.

Rzecznik gliwickiego magistratu przewiduje, że budowa ruszy w maju, po czym dodaje. - Niczego jednak nie obiecuję, bo nie daj Boże okaże się, że jednak nie w maju i kibice mnie powieszą - wyjaśnia. W tym całym zamieszaniu najbardziej cierpi klub, bo to jego działacze muszą dotrzymać terminów. Przed startem nowego sezonu mają obowiązek udokumentować, że w kwestii budowy obiektu coś ruszyło. Jeżeli tego nie uczynią, Piast w ekstraklasie na pewno nie zagra. Jak na sprawę licencji zapatruje się miasto? - Kto nas uświadamiał, że Bremer to super firma, która wykona wszystko należycie w pół roku? Klub. Jakie były nasze plany? Połatać stadion przy Okrzei, by można było na nim grać i wybudować obiekt w zupełnie innym miejscu, jednak Piast się na to nie zgodził - kończy Jarzębowski.

Źródło artykułu: