We wtorek 15 grudnia trener Piasta, Dariusz Fornalak ujawnił listę niechcianych zawodników. Zgodnie z przewidywaniami nie zabrakło na niej Damiana Seweryna. - Mogłem się tego spodziewać, byłem z tym oswajany od dłuższego czasu - wyjaśnia piłkarz, który stracił miejsce w meczowej osiemnastce gliwiczan po sierpniowym starciu z Ruchem Chorzów. - Cała ta sytuacja nie była miła ani dla mnie, ani dla nikogo innego. Ja chciałem tutaj grać, pomagać drużynie, ale trener ze mnie zrezygnował. Co mogę więcej powiedzieć? Widocznie tak musiało być - komentuje "Sewer".
Od miesięcy sporo mówiło się o konflikcie na linii piłkarz-szkoleniowiec. 30-latek nie potwierdza, ale też nie dementuje tych rewelacji. - Nie powiem tak, ani nie. Nie będę tego komentował.
Seweryn nie potrafi się pogodzić z decyzją trenera Fornalaka. Uważa, że spokojnie mógłby walczyć o miejsce w wyjściowym składzie Piasta. - Kiedy przychodziłem do Gliwic, z miejsca wskoczyłem do pierwszej jedenastki. Nie było to dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Byłem ważnym ogniwem drużyny. Gra ofensywna opierała się w dużej mierze na mojej osobie, pomogłem w utrzymaniu - wylicza swoje zasługi dla niebiesko-czerwonych. - Co mogłem więcej? Zawsze dawałem z siebie maksimum! Trener jednak ze mnie zrezygnował, a ja nie mam zamiaru się o nic prosić, chociaż myślę, że przydałbym się jeszcze tej drużynie - mówi.
Niechciany w zespole z Gliwic Seweryn po cichu liczy jeszcze na zmianę sytuacji. - Mam w dalszym ciągu ważny kontrakt z Piastem, nie rozwiązałem jeszcze umowy. W tym momencie jestem tak samo zawodnikiem Piasta, jak Dariusz Fornalak jego trenerem. Gdyby szkoleniowiec został zdymisjonowany, na pewno zastanowiłbym się nad tym, czy tutaj nie zostać - zakończył.