Wydarzenia wokół listopadowego spotkania Ligi Konferencji pomiędzy Omonią Nikozja a Legią Warszawa (0:3) wzbudziły ogromne kontrowersje. Chuligani identyfikujący się z cypryjskim zespołem przygotowali skandaliczną oprawę.
"W 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę" - transparent z takim hasłem przywitał polską drużynę. Dodatkowo na flagach umieszczono również sierp, młot i wizerunek Che Guevary.
Dał nieukom lekcję historii
Kibice nie zważali na to, że barw Omonii bronią Mariusz Stępiński oraz Mateusz Musiałowski (nie został zgłoszony do rozgrywek Ligi Konferencji). Pierwszy z nich nie pozostał obojętny na skandaliczne zachowanie fanów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalna sytuacja w szkockiej League Two
Stępiński przerwał milczenie w rozmowie z TVP Sport: - Transparent o takiej treści nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są - moim zdaniem - do końca świadomi historii, nie są wyedukowani, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. Nie wkładajmy wszystkich do jednego worka. To było nieprzemyślane zachowanie garstki kibiców.
Słowa Stępińskiego nie przeszły bez echa. "Powiemy to tak otwarcie, jak to możliwe. Lekcje historii, panie Stępiński, nie w świecie Omonii. Grasz i rywalizujesz w drużynie, która stoi za pewnymi ideałami i pewnymi wartościami. Pytamy, od kogo uzyskał pozwolenie na udzielenie tych wypowiedzi" - grzmiał fanowski omonoia24.com.
Fani wywołali do tablicy przedstawiciela klubu. Rzecznik prasowy Omonii Andreas Dimitriou przekonywał, że Stępiński nie uzyskał niezbędnej zgody na udzielenie wywiadu, uznając jego wypowiedzi za "niefortunne" (więcej TUTAJ).
Chuligani mają decydujący głos?
Po wspomnianych wydarzeniach Stępiński obejrzał cztery kolejne mecze z pozycji rezerwowego. Wiele wskazuje na to, że jego dni na Cyprze są policzone. Portal goal.pl podał, że napastnik znajduje się na celowniku trzech polskich klubów, takich jak Lech Poznań, Raków Częstochowa i Motor Lublin.
Cypryjski dziennikarz Stel Stylianou nie jest zaskoczony doniesieniami o przyszłości Stępińskiego, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób piłkarz jest traktowany przez Oomonię. - Nie sądzę, żeby to był przypadek, że Stępiński został przesunięty na ławkę rezerwowych, skoro wygłosił takie komentarze polskiej prasie - powiedział nam.
Tajemnicą poliszynela jest to, że kibice mają dużo do powiedzenia w polskich klubach, ale na Cyprze sytuacja wygląda bardzo podobnie. W ostatnim czasie Stępiński odczuł to na własnej skórze.
- Klub został zmuszony do ukarania go przez niektórych kibiców i, jak można było się spodziewać, uległ im. To nie pierwszy raz, kiedy klub uległ presji kibiców i jestem pewien, że nie ostatni - skomentował ekspert.
29-latek w pierwszej fazie sezonu zdążył zapisać na swoim koncie 10 trafień. Z powodów pozasportowych zawodnik poszedł odstawkę i najprawdopodobniej nie wypełni kontraktu obowiązującego do połowy 2026 roku.
- Decyzja o niewystawianiu Stępińskiego w europejskich rozgrywkach w meczach z Rapidem Wiedeń i FK Borac Banja Luka miała sens taktyczny, biorąc pod uwagę, że napastnik wybrany w jego miejsce ma znacznie więcej szybkości i energii. Później jednak Stępiński siedział na ławce przeciwko Ethnikosowi Achnas i nie wszedł na boisko, gdy Omonia przegrywała 0:1. Ostatnią zmianą był defensywny pomocnik - przypomniał współtwórca "This is mappa - a cypriot football podcast".
Czterokrotny reprezentant Polski został potraktowany niesprawiedliwie. Chociaż Stępiński w dwóch poprzednich spotkaniach wszedł na boisko z ławki, to już zimą może rozglądać się za nowym klubem.
- Nie ma sensu trzymać najlepszego strzelca na ławce, kiedy goni się wynik meczu. Z drugiej strony zdarzało się, że Stępiński nie był skuteczny pod bramką rywali i niektórzy twierdzą, że 5 z 6 jego goli w lidze padło przeciwko bardzo słabym drużynom - zakończył Stel Stylianou.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty