Cezary Kulesza, prezes PZPN, nie zdołał wejść do Komitetu Wykonawczego UEFA. Po tym, jak zdobył 21 głosów, dało mu to ósme miejsce, a miejsce uzyskało siedmiu z najwyższym poparciem.
W rozmowie z WP SportoweFakty Michał Listkiewicz, były prezes PZPN przyznał, że Kulesza ma "spore szansy". Teraz natomiast zabrał głos już po samych wyborach, które zakończyły się niepowodzeniem.
ZOBACZ WIDEO: Polka pojechała do Ekwadoru. Tam zaprezentowała swoje popisy
- W tych wyborach liczy się rozpoznawalność osobista kandydata. Cezary Kulesza jest prezesem PZPN dopiero od czterech lat. Wcześniej nie działał w strukturach związku, więc nie jeździł na kongresy FIFA i UEFA. Nie dawał się tam poznać jako człowiek - powiedział Listkiewicz na kanale meczyki.pl.
Kulesza przegrał między innymi z Estończykiem Aivarem Pohlakiem czy Armeńczykiem Armenem Melikbekyanem. Były prezes PZPN jest zdania, że pierwszy z wymienionych jest znany jako barwna postać, co mogło przyczynić się do jego sukcesu.
- Estonia to piłkarsko folklor. Ale prezes tej federacji, który działa od zawsze, jest bardzo barwną postacią. Śmieszny pan, nie nosi garnituru, chodzi w futrzanej ludowej kamizelce. Taki trochę dziwak. Jest lubiany, bardzo aktywny od lat. Wybrano bardziej jego niż federację Estonii. Podobnie jest z Armenią. Jej prezes jest byłym szefem sportu w tamtejszej telewizji, politykiem. To osobowość - ocenił Listkiewicz.
Mimo porażki Kuleszy były prezes PZPN jest zdania, że może on otrzymać od prezydenta UEFA Aleksandra Ceferina funkcję przewodniczącego ważnej komisji. Nie ma też wątpliwości, iż to niepowodzenie w żaden sposób nie wpłynie na jego walkę o kolejną kadencję w roli prezesa naszego związku.