Wałdoch nadal asystentem Smudy?

Czy Tomasz Wałdoch nadal jest asystentem Franciszka Smudy? - Nikt nie dzwonił do mnie z informacją, że przestałem być asystentem trenera kadry - czytamy wypowiedź byłego reprezentanta w Przeglądzie Sportowym.

Franciszek Smuda "powołał" Tomasza Wałdocha na dwa towarzyskie mecze. Najpierw z Rumunią pomógł "Franzowi" przygotować kadrę, a następnie z Kanadą. Nowego kontraktu z PZPN-em jednak nie podpisał.

- Nikt nie dzwonił do mnie z informacją, że przestałem być asystentem trenera kadry. Ani działacze PZPN, ani trener Franciszek Smuda. Żadnego oficjalnego stanowiska nie usłyszałem, więc uważam, że jestem nadal asystentem, choć czytam gazety i co rusz dowiaduję się rożnych rzeczy - mówi Przeglądowi Sportowemu Tomasz Wałdoch.

- Umowy nie podpisałem. Negocjowałem z działaczami PZPN swój kontrakt i nie dogadaliśmy się. Nigdy nie powiedziałem, że chcę pracować z reprezentacją i być asystentem trenera Smudy na odległość. Sam uważam, że to byłoby nonsensem. Mam mieszkanie w Polsce i z moim powrotem do kraju na czas pracy z reprezentacją nie ma problemu. Zaznaczyłem tylko, że całkowicie będę mógł poświęcić się kadrze od marca. Wtedy skończę kurs trenerski w Kolonii. Zresztą do ukończenia go namawiał mnie trener Smuda. Gdy zaproponował mi współpracę, wiedział, że taka sytuacja będzie miała miejsce i to zaakceptował. Uważam, że pracy przy reprezentacji będzie przybywać. Przecież do marca kadra spotka się tylko raz, więc gdzie jest problem? Poza tym z Niemiec do Polski wróciłbym sam, bo syn Kamil będzie zdawać maturę, więc nie musiałbym przewracać życia do góry nogami. Problemem są wyłącznie pieniądze - dodaje były reprezentant Polski.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)