Robert Lewandowski: Mam żal. Takie sprawy załatwia się inaczej

Newspix / Kamil Wolny / Robert Lewandowski
Newspix / Kamil Wolny / Robert Lewandowski

- To nie tak, że nagle obraziłem się na kadrę. Zawsze dawałem jej wszystko. Jednocześnie bardzo boli mnie to, co się stało. Nie chodzi o samo zabranie mi opaski, ale o to, jak zostało mi to zakomunikowane - mówi WP SportoweFakty Robert Lewandowski.

W niedzielę w reprezentacji Polski doszło do trzęsienia ziemi. "Decyzją selekcjonera Michała Probierza nowym kapitanem reprezentacji Polski został Piotr Zieliński. Trener osobiście poinformował o swojej decyzji Roberta Lewandowskiego, całą drużynę oraz sztab szkoleniowy" - poinformował Polski Związek Piłki Nożnej.

Ale to nie było jedyne tąpnięcie. Dokładnie trzydzieści dziewięć minut po oświadczeniu związku swój komunikat wydał Robert Lewandowski.

- Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera reprezentacji Polski postanowiłem, do kiedy jest trenerem, zrezygnować z gry dla reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane zagrać dla najlepszych kibiców na świecie - napisał "Lewy".

ZOBACZ WIDEO: Probierz czy Lewandowski - kto ma rację? Polacy wydali werdykt

Teraz na łamach WP SportoweFakty Lewandowski pierwszy raz obszernie komentuje utratę opaski i rezygnację z gry w reprezentacji pod wodzą Probierza. - Mam wrażenie, że trener ugiął się pod presją mediów. Złamał nasze ustalenia i dlatego jestem zaskoczony jego postawą - mówi nam wieloletni kapitan Biało-Czerwonych.

Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Co się wydarzyło w niedzielny wieczór z pana perspektywy?

Robert Lewandowski: Dostałem z zaskoczenia telefon od trenera Michała Probierza z informacją, że podjął decyzję o odebraniu mi opaski. W ogóle nie byłem na to przygotowany, usypiałem dzieci. Rozmowa trwała kilka minut. Nawet nie miałem czasu poinformować rodziny czy porozmawiać z kimkolwiek o tym, co się wydarzyło, bo po kilku chwilach ukazał się komunikat na stronie PZPN-u. Sposób, w jaki zostało mi to zakomunikowane, naprawdę jest dla mnie zaskakujący.

Odbiera pan to jako brak szacunku?

Nie byłem kapitanem rok czy dwa. Nosiłem opaskę jedenaście lat, a od siedemnastu gram w reprezentacji. Wydawało mi się, że takie sprawy powinno się załatwiać inaczej. Tym bardziej że jest dużo czasu do kolejnego zgrupowania. Dodatkowo jesteśmy przed ważnym meczem, a wszystko zostało przekazane przez telefon. Naprawdę nie tak to powinno wyglądać. Selekcjoner zawiódł moje zaufanie. Chcę jednak podkreślić: to nie tak, że teraz nagle obraziłem się na reprezentację. Przez lata zawsze dawałem kadrze wszystko, co mam. Reprezentacja zawsze była dla mnie najważniejsza. Jednocześnie bardzo boli mnie to, co się stało. Nie chodzi nawet o samą decyzję dotyczącą opaski, a o sposób, w jaki zostało mi to przekazane.

Co konkretnie usłyszał pan od selekcjonera? Tłumaczył powody swojej decyzji?

Powiedział, że zobaczył mój ostatni wywiad i zdecydował, że przekaże opaskę Piotrowi Zielińskiemu, żeby ułatwić mi funkcjonowanie w kadrze i zdjąć ze mnie presję (Lewandowski tłumaczył w studiu TVP Sport, że potrzebuje odpoczynku - przyp. red.). Naprawdę nie chodzi mi o samą opaskę. Wierzę w Piotrka Zielińskiego i mocno trzymam za niego kciuki.

Selekcjonerowi nie spodobało się coś, co padło z pana ust podczas wywiadu, czy tłumaczył, że skoro jest pan krytykowany z powodu decyzji o opuszczeniu meczów kadry, chce pana chronić?

Trudno mi powiedzieć, bo, jak wspomniałem, to była bardzo krótka rozmowa. Mam wrażenie, że trener ugiął się pod presją mediów. Złamał nasze ustalenia i dlatego jestem zaskoczony jego postawą.

Co ma pan na myśli, mówiąc o wspólnych ustaleniach?

Decyzja o tym, że nie przyjadę na zgrupowanie, była podjęta wspólnie z trenerem. Przed ostatnim spotkaniem ligowym z Athletic Bilbao zadzwoniłem do selekcjonera. Chciałem z nim porozmawiać i zapytać, co sądzi o tym, bym trochę odpoczął. Powiedział, że to popiera i że wręcz sam zastanawiał się, czy nie zadzwonić do mnie w tej sprawie. Planowałem jednak, że zjawię się w Chorzowie, żeby zrobić niespodziankę Kamilowi Grosickiemu. Wiedział o tym tylko trener Probierz. Mimo to wszystko przedostało się do mediów.

39 minut po informacji o odebraniu panu opaski poinformował pan w oświadczeniu, że rezygnuje pan z występów w kadrze, dopóki prowadzi ją Probierz. Utrata zaufania do trenera, o której pan mówi, to kwestia wydarzeń wokół ostatniego zgrupowania czy relacje zaczęły się psuć wcześniej?

Nie czułem wcześniej, że jest jakiś problem. W piątek widzieliśmy się z trenerem, normalnie rozmawialiśmy i w ogóle nie było tematu odebrania opaski. To, co się działo w przestrzeni publicznej w ostatnich dniach, pewnie miało wpływ na decyzję selekcjonera.

Gdyby inaczej zakomunikował panu swoją decyzję o zmianie kapitana, na przykład spotkał się z panem i dłużej porozmawiał, nie zrezygnowałby pan z kadry?

To prawdopodobny scenariusz. Mam się za osobę, z którą można znaleźć porozumienie, jeśli tylko się z nią rozmawia. Nawet jeśli mam swoje zdanie. I zawsze starałem się znaleźć najlepsze rozwiązanie dla reprezentacji. Przez wiele lat gry w kadrze byłem w stanie zaakceptować wiele rzeczy.

Pana relacje z Probierzem są już nie do odbudowania?

Nie jestem człowiekiem, który się obraża, a potem długo chowa urazę. W piłce nożnej zaufanie jest bardzo ważnym czynnikiem. Jeśli chce się osiągnąć sukces, trzeba ciągnąć wózek w tym samym kierunku. Czasami można się z kimś nie zgadzać i to jest normalne. Natomiast wydarzyły się rzeczy, o których trudno będzie zapomnieć.

Według Przeglądu Sportowego Onet po spotkaniu z Maltą miał pan ostro skrytykować grę drużyny, co – jak informowały media - nie spodobało się sztabowi i części zespołu. Jak się pan do tego odniesie?

Po meczu podszedłem do sztabu. Powiedziałem, co widzę i co moim zdaniem trzeba zmienić, żebyśmy jako drużyna lepiej funkcjonowali. Niczego nie żądałem. Po prostu czułem, że moje spostrzeżenia mogą pomóc. Przekazałem je dwóm, trzem osobom ze sztabu, w tym selekcjonerowi. Nikogo innego przy tym nie było. Wielokrotnie miałem takie rozmowy z innymi selekcjonerami. Tu też jestem zaskoczony, że sprawa przedostała się do mediów.

Czuł pan, że sztab zareagował na pana uwagi negatywnie?

Nie, wręcz przeciwnie. Usłyszałem, że dobrze, że to mówię. Że czasami członkowie sztabu czegoś nie widzą i dla nich jest to fajna informacja. Podkreśliłem, że tylko przekazuję swoje odczucia, a sztab zrobi z tym, co zechce. Sztab zareagował pozytywnie.

Nie kojarzę, by w klubach miał pan jakieś spięcia z trenerami. A w reprezentacji nie dogadywał się pan z Jerzym Brzęczkiem i Czesławem Michniewiczem. Teraz podobnie jest z Probierzem. Zapytam zaczepnie – wszyscy źli?

Nie. Nie powiedziałbym, że miałem z selekcjonerami jakiś wielkie problemy personalne. Podkreślę jeszcze raz, zawsze wypowiadałem swoje zdanie, ale uwagi dotyczyły kwestii merytorycznych i tego, co można poprawić. Zależało mi na kadrze, stąd taka postawa. Tak działało to już u trenera Adama Nawałki. Nigdy nie mówiłem przy tym, że tak ma być i już. Zresztą w klubach przez lata funkcjonowałem podobnie. Jurgen Klopp, Pep Guardiola czy Hansi Flick brali mnie nieraz na rozmowy i po prostu analizowaliśmy, co można poprawić. Jeśli chcesz się rozwijać, to normalna praktyka.

Media informują, że drużyna przyjęła decyzję o odebraniu panu opaski ze zrozumieniem. A część wręcz z aprobatą. Jak pan to skomentuje?

Wczoraj rozmawiałem z kilkoma reprezentantami. Zadzwonili do mnie na gorąco. Byli zszokowani. I pytali, czy nie zmienię decyzji. Wręcz mówili, że być może kiedy się z tym wszystkim prześpię, spojrzę na to inaczej. Było im przykro. Fajnie, że wykonali taki gest.

Nie czuł pan, że jest jakiś problem w szatni i że pana postawa nie podoba się niektórym kadrowiczom?

Nie. Oczywiście mamy grupę 25 osób. Nie oszukujmy się, nie działa to tak, że wszyscy są ze sobą bardzo blisko. Natomiast nigdy nie odczułem, że reprezentacja ma problem z tym, że otwarcie mówię, co myślę. Teraz pojawi się dużo spekulacji i domysłów, różnych teorii. Można się tego było spodziewać.

Nie uważa pan, że kwestię pana przyjazdu na zgrupowanie można było rozwiązać inaczej? Po informacjach, że nie zagra pan z Mołdawią i Finlandią, ale zjawi się w Chorzowie, by pożegnać Kamila Grosickiego, zrobiło się spore zamieszanie.

Przede wszystkim chciałem uniknąć tego zamieszania. Myślałem o tym, by pojawić się w hotelu kadry tak, by nikt mnie nie zauważył. Albo od razu przyjechać na stadion. Trener powiedział, żebym był w hotelu. Kiedy wyciekło, że przylatuję, trudno było załatwić to kameralnie. Z mojej perspektywy selekcjoner cały czas miał ode mnie informacje, jak to wygląda. Chciałem, by miał pełną kontrolę i mógł podejmować decyzje najlepsze dla drużyny.

Mówi pan o tym, co się stało po informacji o pana przylocie. Ale wcześniej Kamil Grosicki wręcz otwarcie stwierdził w wywiadzie dla Meczyków, że jest zawiedziony pana nieobecnością na jego pożegnaniu.

Zawsze wspierałem Kamila, wielokrotnie pomagałem mu w trudnych sytuacjach. Czy to w reprezentacji, czy poza nią. Dobrze się znamy. Nie mam do niego pretensji, że się tak wypowiedział. Podszedł do sprawy trochę emocjonalnie. Gdyby wiedział o moim przyjeździe, pewnie by tak nie zareagował.

Wyobraża pan sobie, że nie zagra już nigdy w reprezentacji Polski?

Chcę usiąść i spokojnie o tym wszystkim pomyśleć. Trzeba złapać oddech. Wtedy będzie można powiedzieć więcej o swoich przemyśleniach i o tym, co dalej. Dziś jest żal i złość. Zawsze bardzo zależało mi na reprezentacji narodowej. Pod tym względem nic się nie zmieniło.

Rozmawiał Dariusz Faron, WP SportoweFakty

Komentarze (556)
avatar
Józef Zieliński
12.06.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ty Robert nie pitol . To jest najlepsza rzecz na świecie która mogła cię spotkać ! Odszedłeś z honorem , a biednego Piotrka zrobili kapitanem TITANICA . 
avatar
arek piekar
11.06.2025
Zgłoś do moderacji
13
0
Odpowiedz
Panie Robercie . Mam nadzieję że przeczyta pan moje słowa. To co się wydarzyło ostatnio jest dla mnie czymś niewyobrażalnym. Jednak proszę pamiętać ,że dla prawdziwego sportowca kibica nie dla Czytaj całość
avatar
sam ermolenko
11.06.2025
Zgłoś do moderacji
12
0
Odpowiedz
Ten Probierz przypomina mi obecne rządy,nic z tego nie będzie.Natomiast Robert wyszedł z tego Super!!! miał rację. 
avatar
wyroda2
10.06.2025
Zgłoś do moderacji
14
2
Odpowiedz
Robert przez te lata dał wystarczająco od siebie dla tej reprezentacji. Niech cały PZPN żąda sobie teraz pytanie co on dał reprezentacji od siebie ... ?
afery, miernych przepłaconych trenerów,
Czytaj całość
avatar
bórmistrz
10.06.2025
Zgłoś do moderacji
16
2
Odpowiedz
Telefonicznie może sobie Probierz zamówić wizytę u dentysty, a nie pozbawiać funkcji wieloletniego kapitana.
Brawo Robert, jedynie słuszna reakcja na takie postępowanie trenera. 
Zgłoś nielegalne treści