Noc z 3 na 4 lipca była kluczowa dla przyszłości Nico Williamsa. Jak informuje "Sport", Athletic Bilbao i agent piłkarza pracowali nad jego pozostaniem w klubie, mimo że sam zawodnik planował wcześniej transfer do FC Barcelony.
Kluczowym momentem było spotkanie agenta Williamsa z dyrektorem sportowym "Dumy Katalonii", Deco, które odbyło się w Barcelonie. Podczas rozmów pojawiły się obawy dotyczące możliwości rejestracji zawodnika przez Barcelonę z powodu zasad finansowego fair play. Sam Deco miał wyrazić obawę, że klub może mieć problemy z rejestracją Nico.
ZOBACZ WIDEO: Aż pot spływał mu po plecach. Dla niego wakacje nie istnieją
Później prezydent Athletic osobiście rozmawiał z szefem La Ligi Javierem Tebasem i zażądał, by władze ligi zakazały ewentualnej rejestracji Williamsa dopóki zasada finansowego fair play nie zostanie wypełniona przez Barcelonę.
Zły na taki ruch ze strony rywali był prezydent Barcelony Joan Laporta. - Nie rozumiem reakcji Athletic. Nie mają ku temu powodu. Nie rozumiem, dlaczego zamierzają rozmawiać o Barcelonie w La Lidze. Nie sądzę, żeby to było słuszne - mówił.
Jeszcze w czwartek agent Williamsa miał zaproponować Barcelonie włączenie klauzuli do kontraktu, pozwalającej odejść Williamsowi, gdy ten nie zostanie zarejestrowany. Mistrzowie Hiszpanii jednak odmówili.
Athletic wykorzystał tę sytuację, oferując Williamsowi najwyższy kontrakt w historii klubu - aż do 2035 roku. Ostatecznie, decyzja piłkarza została ogłoszona w piątek rano, zaskakując Barcelonę. Z kolei Baskowie zadbali o to, by wizerunek zawodnika nie ucierpiał w oczach kibiców
"To jedna z najważniejszych transakcji w historii Athleticu. Ruch, który był bardzo szybki, ale cierpliwie przygotowywany" - podkreśla kataloński dziennik.
Real Betis vs. FC Barcelona - oglądaj mecz na żywo w ES1 o 18:30 w Pilocie WP (link sponsorowany)