Jagiellonia ofiarą własnego sukcesu. "Coś za coś. Budujemy od nowa"

Materiały prasowe / Jagiellonia.pl / Na zdjęciu: Łukasz Masłowski.
Materiały prasowe / Jagiellonia.pl / Na zdjęciu: Łukasz Masłowski.

- Oczekiwania drugiej strony w stosunku do Jagiellonii wzrastają. Stać na wzrost, ale symboliczny. Cały czas będę dbał o to, aby klub był stabilny finansowo - mówi Łukasz Masłowski, dyrektor sportowy Jagiellonii Białystok.

Jagiellonia Białystok ma za sobą piękny czas. Najpierw było mistrzostwo Polski, później awans do europejskich pucharów, gdzie udało się dojść do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a na koniec brązowy medal w lidze. Teraz drużyna będzie jednak budowana na nowo.

Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": Jak minęły wakacje?

Łukasz Masłowski, dyrektor sportowy Jagiellonii: Jeśli powiem, że mieliśmy wakacje, to żona się obrazi. Wyjechaliśmy na jeden weekend, mi to wystarczyło do wypoczynku, choć nie wiem czy małżonce również.

Poprzedni sezon dużo pana kosztował pod względem mentalnym?

Sporo. Rozegraliśmy wiele spotkań, była huśtawka nastrojów, więc też obciążenie psychiczne było większe niż we wcześniejszych latach. Jako dyrektor sportowy miałem baczenie nie tylko na treningi i mecze, ale także wiele innych obszarów, które pobudzają nas do działania. Na pewno nie był to łatwy okres, choć ten czas, w który już weszliśmy, wcale nie zapowiada się na lżejszy.

ZOBACZ #dziejesiewsporcie: Krychowiak wpadł w zachwyt podczas podróży

Znowu was czeka przebudowa drużyny.

To prawda, dojdzie do sporych zmian kadrowych w tym okienku. Prawda jest jednak taka, że trudno dzisiaj byłoby oczekiwać, że po zdobyciu mistrzostwa Polski i trzeciego miejsca, a także po ćwierćfinale europejskich pucharów może być inaczej. Nie mieliśmy i wciąż nie mamy potężnego budżetu. Po prostu są to konsekwencje tego, co działo się przez ostatnie dwa lata. Jeśli chcieliśmy dokonywać takich rzeczy sportowych, musieliśmy znaleźć na to konkretne rozwiązania. Nie mieliśmy środków finansowych, by zagwarantować sobie kontrakty z piłkarzami na cztery czy pięć lat. Wyszło tak, że mamy coś za coś. Sukcesy sprawiły, że zespół trzeba budować na nowo, ale zdawałem sobie z tego sprawę, że będziemy mieli taką rzeczywistość, choć nie każdy to musi rozumieć.

Lubi pan układać klocki co roku niemal od zera?

Lubię wyzwania, choć nie wiem, czy aż takie i w tak krótkim czasie. W klubie piłkarskim stabilizacja jest ważna. Nie mówię tu tylko o finansach, ale również o organizacji, kadrze czy emocjach, bo to wszystko napędza rozwój. I udało nam się osiągnąć tę stabilizację w kilku obszarach, natomiast pod kątem sportowym cały czas nad tym pracujemy.

Przed oknem transferowym napisał pan na portalu X, że Jagiellonię czeka siedem ruchów do klubu. To sztywna suma?

Nie jest to suma ściśle określona. Mamy plan na to okno, który chcemy realizować, ale wiemy, że po drodze mogą wydarzyć się rzeczy, których pierwotnie nie zakładaliśmy. Zimą poważnej kontuzji doznał Adrian Dieguez, musieliśmy w jego miejsce sprowadzić stopera - ten ruch też nie był z góry zaplanowany. Do tego musimy być przygotowani na odejście kluczowego piłkarza. Mateusz Skrzypczak (wywiad został przeprowadzony przed jego powrotem do Lecha - przyp. red.) , Afimico Pululu czy Sławomir Abramowicz wzbudzają bardzo duże zainteresowanie na rynku. Dzisiaj nie mamy potrzeby i nie chcemy na siłę nikogo sprzedawać, jednak wiemy, że może na stół trafić oferta nie do odrzucenia. Wtedy również dojdzie potrzeba sprowadzenia kolejnego piłkarza na konkretną pozycję. Na dzisiaj nie szukamy napastnika, ale jeśli odszedłby Pululu, będziemy musieli nową dziewiątkę sprowadzić.

Musi pan kogoś sprzedać w tym oknie za dużą kwotę?

Nie wpisaliśmy takiego ruchu do budżetu na nowy sezon. Z tyłu głowy mam taki transfer na to okno, natomiast nie ma absolutnie ciśnienia.

A udział w fazie ligowej Ligi Konferencji wpisaliście do budżetu?

Byłoby to nieodpowiedzialne. Zdajemy sobie sprawę, że to będą inne eliminacje niż przed rokiem, a do tego będziemy mieli zupełnie nową drużynę. To nie będzie łatwe wyzwanie, pierwsze mecze gramy stosunkowo szybko. Chcemy oczywiście grać jesienią w Europie, ale do budżetu tego
nie wpisujemy.

To połączmy te dwie kwestie: czy będzie duży transfer wychodzący, jeśli odpadniecie
w eliminacjach LK?

Nic się nie stanie pod względem finansowym, jeśli odpadniemy w eliminacjach. Nie będziemy musieli nikogo na siłę sprzedawać. Nie budujemy kadry wysokobudżetowej, jesteśmy stabilni, nie musimy się dzisiaj o to martwić.

Dzisiaj Jagiellonii jest łatwiej poruszać się na rynku transferowym? Z jednej strony osiągnęliście stabilizację finansową, z drugiej - potencjalni sprzedawcy zawodników wiedzą, że nie macie pustej kasy.

Nie jest łatwiej. Dzisiaj oczekiwania drugiej strony w stosunku do Jagiellonii Białystok wzrastają.

Bartłomiej Wdowik wrócił do Jagiellonii
Bartłomiej Wdowik wrócił do Jagiellonii

A Jagiellonia jest w stanie więcej zapłacić?

Tak, ale to jest symboliczny wzrost. Cały czas będę dbał o to, aby klub był stabilny finansowo, a w tym momencie podniesienie budżetów płacowych i transferowych nie sprawiłoby, że będzie to dobre dla Jagiellonii. Gdybym patrzył tylko przez swój pryzmat, zapewne lepiej by było, gdybyśmy ściągnęli kilku drogich piłkarzy, którzy dają jakość, co się bezpośrednio przekłada na wynik sportowy. Tyle że takie ruchy też nie dają stuprocentowej pewności, że zrealizujesz cele sportowe. Słowem - na obecnym etapie nie jest to najlepsze rozwiązanie dla Jagiellonii.

Co jest lepsze?

Aby klub jeszcze co najmniej przez sezon, a może nawet dwa, poruszał się w takich ramach finansowych, jakie były nakreślone w ostatnim czasie. Aczkolwiek jestem za tym, aby znacząco podnosić kwoty premii za wyniki sportowe. W tym względzie nie będę się bronił i mamy pole do popisu. Wiem, że możemy to zrobić. Natomiast, jeśli chodzi o stałe kwoty wynagrodzeń, powtórzę raz jeszcze: będzie to symboliczny wzrost.

Złości się pan, że Jagiellonia Białystok traci piłkarzy na rzecz Górnika Zabrze?

Nie denerwuję się tym faktem, choć daje mi do myślenia, z czego wynikają pewne kwestie.

Z czego wynikają?

W przypadku Jarka Kubickiego chodziło o długość kontraktu. Nasza strategia nie pozwala nam podpisywać umów z piłkarzami w określonym wieku na dłuższy okres niż sobie założyliśmy. Natomiast jeśli chodzi o Michala Sacka, mam spory znak zapytania w głowie.

Dlaczego?

Nie mieliśmy żadnych rozbieżności co do długości kontraktu czy warunków finansowych. Po prostu Michal nie podjął z nami negocjacji. Usłyszałem, że szuka projektu zagranicznego, gdzie będzie mógł znacznie więcej zarobić, na przykład w Azji. Przyjąłem to, a wyszło inaczej.

Jagiellonia w sezonie 2025/26 będzie biła się o mistrzostwo Polski czy znowu tonujecie nastroje i celem będzie górna połówka tabeli?

Będziemy mieli całkowicie nowy zespół, wiele nowych twarzy. Chciałbym przede wszystkim, aby Jagiellonia cały czas się rozwijała. To jest dla mnie kluczowe. Miejsce w tabeli na koniec sezonu? Chciałbym, byśmy byli jak najwyżej, ale przede wszystkim zależy nam na tym, by drużyna nadal miała swoje DNA i sposób gry, który dalej idzie do przodu i pozwala na budowanie nim swojej pozycji. Bardzo duże wyzwanie przed nami, ale jesteśmy w stanie mu podołać
.
Mówiliśmy o nowych twarzach wśród piłkarzy, a czy takowe pojawią się choćby w sztabie szkoleniowym?

Mamy bardzo dobrze zbilansowany sztab z trenerem Adrianem Siemieńcem na czele. Jest dobrany do potrzeb i możliwości, więc dużej rozbudowy na pewno nie będzie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że przy takim natłoku spotkań, jaki mieliśmy w minionym sezonie, na pewno jedna osoba by nam się przydała. Postaramy się, by do nas dołączyła.

A w dziale skautingu również będzie rozbudowa?

Myślę nad rozbudowaniem skautingu, choć też nie będzie to zatrudnienie kilku nowych osób. Dojdzie do nas prawdopodobnie jedna nowa osoba.

Na rynek polski czy rynek zagraniczny?

Na oba. Nie możemy sobie pozwolić na rozdzielanie tych rynków, jeszcze nie teraz. Mamy czterech skautów wideo oraz Grześka Mańkowskiego, który pełni funkcję dyrektora skautingu. Będzie to osoba, która będzie mniej więcej na równi z Grześkiem, czyli będzie odpowiadała za określony teren, ale też będzie kontrolowała dział wideoskautingu.

Wie pan, że pewien związek szuka selekcjonera?

Coś słyszałem.

Nie obawia się pan, że zadzwoni prezes Cezary Kulesza z ofertą dla Adriana Siemieńca? Niektórzy widzą go na tym stanowisku.

Mogę się tylko cieszyć, że praca Adriana jest dzisiaj na tyle doceniana, że ktoś bierze go pod uwagę pod kątem pracy w roli selekcjonera reprezentacji Polski.

rozmawiał Pawel Gołaszewski, "Piłka Nożna"
(rozmowa przeprowadzona 13.06.2025)

Komentarze (27)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
16 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
JEEEEEDEEEEEEN SIEEEEEDEEEEEEEEEM
BUAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHAHAHAHAHAHAHAHAHA 
avatar
Jaagafan na banie
21 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Krytyczny stan Zległej - wszyscy uciekają - nie dostaną pieniędzy i nawet licencji :) Parodia klubu 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
6.07.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oczywiście, że wyję po katastrofalnym JEDEN SIEDEM, które próbujesz zakrzyczeć na każdy możliwy sposób :D 1️⃣:7️⃣
BUAHAHAHAHAHAHHAHAHAHA 
avatar
Jaagafan na banie
6.07.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Katastrofa Zległej z Wołynia !!! biedny empeczek wyje !!!! 
avatar
Jaagаfan na banie
6.07.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem tak upodlony sezonem BEZ NICZEGO, że muszę sobie wmawiać farmazony o katastrofie, mimo że Legia ma spłacone wszystko do zera, ale jakoś muszę zakrzyczeć SIEDEM JEDEN 
Zgłoś nielegalne treści