W czwartek Lech Poznań został na własnym stadionie zdemolowany przez KRC Genk w 4. rundzie eliminacji do Ligi Europy. Mistrz Polski przegrał aż 1:5. O przebiegu meczu wiele mówi to, że był to najniższy wymiar kary. Belgijska drużyna zmarnowała jeszcze kilka znakomitych okazji do zdobycia gola, w tym rzut karny.
Występ "Kolejorza" w ostrych słowach podsumował Wojciech Kowalczyk. Już we wstępie swojego felietonu, zamieszczonego na portalu Weszło, dobitnie podkreślił, że była to różnica kilku klas.
ZOBACZ WIDEO: Mówił o powiązaniach prezesa PZPN z politykami PiS. "Ewidentna szkoda"
"Lech powinien podziękować Genkowi, że skończyło się 1:5, bo gdyby Belgowie chcieli, wrzuciliby dwucyfrówkę, ale jak zobaczyli, że zmiennik Lecha wchodzi i po dwóch minutach strzela samobója, to uznali - nie ma sensu. Jedziemy do domu, poważniejsi rywale czekają na nas później" - ironizował.
W dalszej części swojego tekstu "Kowal" nie spuszczał z tonu. W pewnym momencie obrazowo porównał czwartkowy mecz do... partii warcabów z pięciolatkiem. Łatwo domyślić się, która strona pełniła rolę odgrywanego dziecka.
"Pewnie Genk po pierwszej, drugiej, trzeciej bramce też był zadowolony, 'ale nam idzie!'. Natomiast potem zobaczył, że rywala nie ma. No to dajmy spokój, odpocznijmy. Wstyd. Kompromitacja. Nie przyjechała mimo wszystko Barcelona i chyba można wymagać chociaż porażki w rozmiarach 0:1 albo 0:2" - pisał.
Rewanżowe spotkanie tych zespołów odbędzie się w czwartek, 28 sierpnia, w Belgii. Początek o godzinie 20:00. Jeżeli Lech, na co wszystko wskazuje, odpadnie w tej rywalizacji, zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji.