30 czerwca 2025 roku w Warszawie odbyło się Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze Delegatów PZPN. Podczas niego na funkcję prezesa polskiej centrali ponownie został wybrany Cezary Kulesza. Nie wszystkie głosowania poszły jednak po myśli szefa federacji.
Dopiero trzecie głosowanie wyłoniło wiceprezesów ds. zagranicznych, organizacyjno-finansowych oraz szkoleniowych. Delegaci nie poparli wcześniejszych kandydatur ludzi z otoczenia prezesa Kuleszy, ale postawili na zmiany. To wówczas wiceprezesem ds. zagranicznych został wybrany Dariusz Mioduski (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Mówił o powiązaniach prezesa PZPN z politykami PiS. "Ewidentna szkoda"
Już po wyborze Mioduskiego pojawiły się pewne wątpliwości. Nowy wiceprezes PZPN jest bowiem znany z tego, że szefuje Legii Warszawa. Jest właścicielem tego klubu i posiada 100 proc. akcji.
Według ustawy o sporcie osoba pełniąca funkcję w zarządzie polskiego związku sportowego nie ma prawa posiadać akcji ani udziałów w spółkach prowadzących działalność gospodarczą powiązaną z realizacją zadań statutowych tego związku. Takich powiązań zabrania artykuł 9 ust. 3 pkt 2a.
Jak dowiedział się Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski, sąd rejestrowy w Warszawie ma wątpliwości, czy można łączyć funkcję prezesa i właściciela Legii z posadą w PZPN. Polska centrala piłkarska została poproszona o wyjaśnienia, zanim nowe władze związku zostaną wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego (więcej tutaj).
Według przepisów w przypadku wystąpienia takiego konfliktu członek władz związku ma 30 dni na zbycie akcji lub udziałów.
Każdy z członków świeżo wybranych władz PZPN został zobowiązany do złożenia oświadczeń lustracyjnych oraz dokumentu potwierdzającego znajomość i zrozumienie przepisów dotyczących konfliktu interesów. W oświadczeniu tym znalazła się również klauzula, że nie posiadają oni udziałów ani akcji w spółkach prawa handlowego prowadzących działalność powiązaną z realizacją statutowych zadań PZPN. Jak dowiedział się Jadczak, Mioduski jako jedyny oświadczenia nie podpisał. A termin na to minął 22 sierpnia.
Dziennikarz Wirtualnej Polski skierował również w tej kwestii zapytanie do Legii. Odpowiedział mu dyrektor ds. prawnych i administracji sportowej w Legii Warszawa Jakub Laskowski. Ten stwierdził, że nie ma tutaj mowy o łamaniu przepisów.
- Wręcz przeciwnie, jest to rozwiązanie w pełni zgodne zarówno z ustawą o sporcie, Statutem PZPN, zatwierdzonym przez ministra sportu i turystyki, jak i z dotychczasową praktyką funkcjonowania polskich związków sportowych - przekazał Laskowski.