Poznaniacy poszukują środkowego obrońcy. Od dawna interesują się Tomaszem Jodłowcem i Kamilem Glikiem, a do tego grona dołączył Maciej Sadlok. Wszystko wskazuje na to, że żaden z nich nie dołączy tej zimy do Kolejorza.
Lech największą chrapkę miał na Jodłowca, ale Polonia ustaliła zaporową, jak na polskie warunki, cenę. Żądała za niego aż 1,5 miliona euro. Wiadomo, że poznański klub takich pieniędzy nie wyłoży. Na łamach "Faktu" osoba związana z Lechem twierdzi, że Jodłowiec i tak trafi do Lecha. Jak nie teraz, to za rok. Sam zawodnik nie ukrywa chęci zmiany barw klubowych. - Rozmawiałem z trenerem Bakero. Było sympatycznie i rzeczowo. Na początku zapytał, jak się czuję. Później chciał poznać moje plany na przyszłość. Odpowiedziałem, że chcę odejść do Lecha, który zaproponował mi lepsze warunki. Zrozumiał mnie i widzę, że zależy mu na tym, żebym dalej się piłkarsko rozwijał - napisał Jodłowiec na swoim blogu w serwisie stawiam.com.
Zgody na transfer nie wyraził właściciel Czarnych Koszul, Janusz Wojciechowski. - Prezes Wojciechowski nie chce mnie puścić do Lecha. Oferta zespołu z Poznania rzeczywiście była, ale Polonia podyktowała zaporową cenę. Ciągle jest szansa, że przeniosę się do Lecha, ale niestety niewielka. Mam jeszcze półtora roku kontraktu z Polonią i muszę go wypełnić. A co do prezesa Wojciechowskiego. On tu jest szefem, daje pieniądze, więc rządzi. Może wszystko - dodał Jodłowiec.
Temat Glika i Sadloka również wydaje się mało aktualny, przynajmniej jeśli chodzi o zimowe okienko transferowe. Wiele wskazuje na to, że defensywa nie zostanie wzmocniona, ale jeśli pozostali lechici wrócą do zdrowia, to środek obrony i tak będzie bardzo mocny. Na tej pozycji mogą występować Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Grzegorz Wojtkowiak, Zlatko Tanevski oraz Ivan Djurdjević i Mateusz Kamiński.