Była 29. minuta. Zespół Southampton wykonywał rzut rożny i wychodzący do dośrodkowania Łukasz Fabiański został dość ostro poturbowany w powietrzu przez Nathana Wooda. Polak padł na murawę niczym rażony piorunem i nie podnosił się.
Sytuacja wyglądała bardzo poważnie. Na boisku natychmiast pojawili się medycy i udzielili pomocy polskiemu bramkarzowi.
Wreszcie Fabiański został wsadzony na nosze i przy owacji kibiców opuścił boisko, a między słupki wskoczył Alphonse Areola. Przerwa trwała w sumie blisko siedem minut.
Kibice drżeli o zdrowie Polaka, ale okazuje się, że nie było konieczności udania się do szpitala. Otrzymał dalszą pomoc na stadionie i - według informacji Amazon Prime - w trakcie drugiej połowy wrócił na ławkę rezerwowych, by obejrzeć końcówkę meczu.
I mimo wszystko miał powody do radości, bo jego drużyna wygrała na St. Mary's Stadium 1:0.
- Obawialiśmy się najgorszego - powiedział po spotkaniu trener Julen Lopetegui. - Po uderzeniu w głowę został mu podany tlen, ale nie musiał jechać do szpitala. Na szczęście w szatni był przytomny - dodał szkoleniowiec "Młotów".
Niektóre raporty medyczne mówiły nawet o wstrząśnieniu mózgu, a to by oznaczało, że czeka go przerwa w grze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalna sytuacja w szkockiej League Two