Rozpoczęło się ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski w tym roku. Biało-Czerwoni zakończą eliminacje mistrzostw świata 2026 meczami z Holandią (14.11) oraz Maltą (17.11). Niemal pewne jest, że o awans powalczymy potem w barażach.
Znowu nie zabrakło kontrowersji. Tym razem wywołał je Robert Lewandowski, który na zgrupowanie dotarł najpóźniej. Wszystko przez to, że poleciał do Stanów Zjednoczonych, gdzie wziął udział w ceremonii podświetlenia na biało-czerwono Empire State Building.
ZOBACZ WIDEO: Czy Quebonafide potrafi grać w piłkę? Zebraliśmy jego akcje z meczu Mazura!
Na temat tej wycieczki wypowiedział się Tomasz Hajto w programie Polsat Futbol Cast. Były kadrowicz nie ukrywał oburzenia z powodu zachowania 37-letniego napastnika.
- Nie ma reklam, nie ma wyjazdów. Od wieki wieków wszyscy na zgrupowanie przyjeżdżali w pierwszy dzień. Nie może być specjalnych zasad - grzmiał Hajto.
Słynny piłkarz uważa, że taka podróż może źle się odbić na formie Lewandowskiego. Szczególnie że w tym sezonie miał on już problemy zdrowotne. W dodatku zdradził, że o planach kapitana podobno w PZPN nikt nie wiedział.
- Adrian Mierzejewski podjął decyzję, że nikomu nie będzie o tym mówił. On sobie coś poustalał, a w PZPN-ie nic o tym nie wiedzieli. Mam taką informację od ludzi ze związku, rządzących. Znowu ta sprawa stawia w złym świetle PZPN. Nie ma żadnego komunikatu, a na koniec piszesz na kolanie jakiś przekaz - dodał.
Lewandowski tuż przed wylotem do USA rozegrał świetne spotkanie w La Lidze. W barwach FC Barcelony popisał się hat-trickiem, a jego drużyna ograła Celtę Vigo 4:2.