Niels Frederiksen: Mieliśmy swoje problemy

WP SportoweFakty / Michał Jankowski
WP SportoweFakty / Michał Jankowski

W Poznaniu Lech pokonał Radomiaka 4:1 i po serii meczów bez wygranej mógł się cieszyć z przełamania. - Czuć było, że po golu na 2:0 było takie uczucie pewnej ulgi w naszych poczynaniach - powiedział trener Lecha Niels Frederiksen.

W Poznaniu Radomiak Radom do niemal końcówki 1. połowy toczył z Lechem wyrównany bój. Gol dla Kolejorza wiele zmienił. W krótkim czasie gospodarze odjechali rywalom, ostatecznie wygrywając 4:1.

Po spotkaniu radości z przełamania nie ukrywał opiekun gospodarzy Niels Frederiksen. - Powiedziałem zawodnikom po spotkaniu, że minęło trochę od momentu, kiedy mogliśmy tutaj, w szatni cieszyć się ze zwycięstwa. To było miłe uczucie zwyciężyć. Mieliśmy dziś swoje problemy i to nie było łatwe starcie, ale chciałbym pogratulować zawodnikom za ten mecz, to był dobry występ w ich wykonaniu - powiedział szkoleniowiec, cytowany przez klubowy portal.

- Mierzyliśmy się z niezłym przeciwnikiem, mogli pochwalić się najlepszym atakiem w lidze. Patrząc jednak na drugą połowę, to było to zasłużone zwycięstwo. Kiedy nie wygrywasz kilku spotkań, to tracisz pewność siebie i właśnie ten mecz pokazał, w jakim znajdujemy się aktualnie momencie. Czuć było, że po golu na 2:0 było takie uczucie pewnej ulgi w naszych poczynaniach - dodał Duńczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz

Z porażką zmierzyć musiał się trener Radomiaka Goncalo Feio. - Lech to zespół, który potrafi bezlitośnie wykorzystać każdy błąd. Wiedzieliśmy, że musimy być skoncentrowani przez cały mecz, ale dziś kilka momentów kosztowało nas zbyt dużo. Pierwszy gol po rzucie karnym w końcówce połowy ustawił mecz, a początek drugiej odsłony sprawił, że musieliśmy gonić wynik - powiedział Portugalczyk, cytowany przez portal Radomiaka.

- Mieliśmy momenty, w których Lech się bronił, poprzeczka Ouattary, sytuacja Capity, akcja Depu. Zespół odpowiedział na 3:0 bramką Balde i wierzył, że jeszcze wróci. Niestety, brakowało nam skuteczności i zimnej krwi w kluczowych fragmentach - podsumował Goncalo Feio.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści