Tomas Petrasek przeszedł z Markiem Papszunem cały szlak bojowy od II ligi do PKO Ekstraklasy, Jako kapitan Rakowa wznosił trofea za mistrzostwo, dwa Puchary i Superpuchary Polski. W rozmowie z meczyki.pl Czech nie ukrywa, że prędzej czy później spodziewał się Papszuna przy Łazienkowskiej 3.
- Widziałem w nim przyszłego trenera Legii. Dlaczego? Bo on stamtąd pochodzi. Jak przyjeżdżaliśmy na Łazienkowską, chodził z dumą po stadionie, pokazywał, gdzie stał jako kibic, opowiadał jak wyglądały jego mecze na trybunach, jak dopingował. Było widać, że Legię ma głęboko w sercu - wyjaśnił Petrasek, dodając, że "Legia była mu zapisana w gwiazdach".
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Legia jest w głębokim kryzysie. W PKO Ekstraklasie zajmuje dopiero 12. miejsce i ma raptem dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Nie wygrała żadnego z sześciu ostatnich ligowych spotkań. Odpadła też z Pucharu Polski. Zapytany o to, czy Papszun wyciągnie zespół z tego dołka, Petrasek odparł: - Myślę, że tak. Bo gorzej już nie będzie - i to nie jest złośliwość, tylko realna ocena sytuacji.
Podczas pierwszej kadencji Papszuna w Rakowie (2016-2023), szkoleniowcowi zarzucano, że słabo - jak na kogoś zarządzającego międzynarodową szatnią i celującego w pracę w zagranicznym klubie - słabo zna język angielski. W kadrze Legii tez jest wielu cudzoziemców, więc pod względem komunikacyjnym praca z Wojskowymi to wyzwanie. Petrasek nie widzi problemu w tej kwestii.
- Po rozstaniu z Rakowem bardzo intensywnie się uczył języka angielskiego. Szatnia Legii jest międzynarodowa, więc musi być w stanie komunikować się przynajmniej na podstawowym poziomie. W Rakowie było podobnie: też musiał mówić po angielsku, bo obcokrajowców nie brakowało. Może nie ma wyjątkowego talentu do języków, ale umie się porozumieć, a to jest najważniejsze. W Legii ma sporo polskich zawodników, którzy doskonale zrozumieją jego przekaz wygłaszany w ojczystym języku - i to będzie działało - podkreślił były podopieczny Papszuna z Częstochowy.