Górnik celuje w Puchar Polski. "Nie zostało wielu kroków"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Rafał Janicki
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Rafał Janicki

- Myślę, że od początku mieliśmy kontrolę, stwarzaliśmy sporo sytuacji. Uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo - mówił Rafał Janicki po meczu Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze (1:3) w STS Pucharze Polski.

Górnik Zabrze pewnie pokonał Lechię Gdańsk 3:1 i awansował do ćwierćfinału STS Pucharu Polski. Pierwszego gola strzelił Rafał Janicki po rzucie rożnym. Nie celebrował tego trafienia, gdyż w przeszłości przez siedem sezonów reprezentował barwy klubu znad morza.

- Trochę czasu w Gdańsku spędziłem, tak naprawdę zaczynałem tutaj swoją karierę. Zresztą po zakończeniu kariery planuję swoje życie w Gdańsku. Z szacunku do Lechii nie cieszyłem się z bramki - mówił Janicki w strefie mieszanej.

Górnik pokazał się w Gdańsku z dobrej strony i wygrał w pełni zasłużenie. Lider Ekstraklasy zrehabilitował się za niedawną wysoką porażkę w Radomiu.

- Dobrze weszliśmy w mecz. Myślę, że od początku mieliśmy kontrolę, stwarzaliśmy sporo sytuacji. Uważam, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Ostatnie trzy mecze nie były najlepsze w naszym wykonaniu. Fajnie, że wróciliśmy to naszej gry, ale mamy jeszcze jedno zadanie do wykonania w piątek - mówił Janicki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Huknął nie do obrony. Asysta piętą skradła show

- Cieszy awans do kolejnej rundy. Jesteśmy w ćwierćfinale, nie zostało wielu kroków. Zachowujemy jednak chłodną głowę i jedziemy dalej - dodał stoper Górnika.

No właśnie. W piątek kolejny mecz... w Gdańsku. Lechia - Górnik, ale tym razem już w ramach 18. kolejki Ekstraklasy. Nie ulega wątpliwości, że będzie on diametralnie inny od tego pucharowego.

- Nie mam wątpliwości, że w piątek Lechia zagra w innym składzie - cała linia obrony będzie zmieniona, do wyjściowego składu wrócą Bobcek i Mena. Wiemy gdzie są mocne strony Lechii, Kapić, Mena czy Bobcek to topowi zawodnicy w Ekstraklasie i robią robotę. Musimy po prostu ich zatrzymać - stwierdził Janicki.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści